|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:56, 05 Wrz 2012 Temat postu: VERDI |
|
|
Zostaliśmy poproszeni o pomoc dla dwóch goldenów (psa i suni) przebywających na Słowacji. Psy żyją w kojcu, są potwornie zaniedbane, a ich właściciel chce się ich pozbyć.
Psy przyjechały dzisiaj do Polski i pobędą chwilę u Ali Pasiastej.
Bardzo dziękujemy Arkowi za pomoc w transporcie i Oli za nadzór nad międzynarodową akcją
Ostatnio zmieniony przez Agata_Emi_Lili dnia Pią 23:11, 03 Sty 2020, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:48, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Tak jak pisałam już u Arii, mam w domu dwa przerażone psy. Verdi jest bardziej niepewny niż Aria. To Aria pierwsza weszła do pokoju (on przypełzł za nią). Aria pierwsza zaczęła domagać się pieszczot.
Verdi jest bardzo spragniony kontaktu z człowiekiem. Prawdopodobnie ma siedem lat. Trzeba nauczyć go wszystkiego - zachowania czystości, psiego savoir-vivre'u. Nie trzeba go tylko uczyć, że człowiek nie jest zły. Chwała i za to.
Verdi może być u mnie tylko kilka dni - takie zresztą było już wcześniej założenie. Tak,że szukamy DT, w którym Verdi nabierze ogłady i będzie zachowywał się jak prawdziwy golden.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna_Margo
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 1544
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:12, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ala cała przejęta sytuacją, to ja napiszę, że nie taki straszny diabeł jak go malują
Pierwsze zachowania w nowym domu niewiele mówią o psie. Może poza jednym: JESTEM PRZERAŻONY. Świat się psu zawalił, wszystko, co znał do tej pory nagle się zmieniło, to i czasu potrzebuje na ogarnięcie sytuacji. Sikanie w domu, dyszenie, picie na potęgę - to wszystko oznaki stresu, nic więcej. Jestem pewna, że już jutro będzie znacznie lepiej, Verdi zacznie pokazywać swoje prawdziwe oblicze a Ala ujrzy świat w jaśniejszych barwach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Pią 0:10, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Hm, gdyby to było tylko dyszenie, nadmierne picie - co praktycznie prezentuje każdy pies w obcym otoczeniu (no może z wyjątkiem Edzia, ale Edzio to był i jest calkiem wyjątkowy ), to byłabym spokojniejsza. Ale Verdi w swoim stanie paniki przebił wszystko, co do tej pory miałam okazję widzieć.
W stanie desperacji podarł firanę od drzwi tarasowych, kiedy poszłam się zdrzemnąć po nieprzespanej poprzedniej nocy. Pewnie uznał ją za przeszkodę w wydostaniu się na świat.
Teraz udało mi się wnieść go na piętro do sypialni. Masowałam, głaskałam i po ponad dobie czuwania w końcu zasnął przy łóżku.
Ostatnio zmieniony przez Pasiasta Alicja dnia Pią 0:51, 07 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Pią 10:09, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Noc już za nami. Poza jedną mokrą niespodzianką wieczorem, przespana spokojnie do rana. Rano śniadanko i pierwszy spacer toaletowy na smyczy, na razie po ogródku zakończony efektami zadowalającymi.
Teraz Veruś (Verdek - Ferdek?) wychodzi sobie kiedy chce, bo drzwi na taras są otwarte, ale bardzo szybko wraca. Bezpieczniej czuje się przy mnie, co też jest calkiem normalnym objawem podczas adaptacji. Dyszenie i picie też już się zmniejszyło.
A.... Verdi pięknie aportuje . Potem zrobimy parę zdjęć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:27, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Już jesteśmy po kąpieli. Chłopak coraz bardziej wyluzowuje. Nawet drzemka w ciągu dnia już się przytrafiła . Podczas tarzanka na trawniku pokazał brzusio i był zachwycony drapaniem po rzeczonym brzusiu. Tak jak pisałam pięknie aportuje i piłeczkę oddaje w zamian za drapanko.
Za Pasiem nie przepada. Zdecydowanie drapany może być tylko on.
A teraz obiecane zdjęcia:
Portreciki dwa:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Aportujemy
Tam:
[link widoczny dla zalogowanych]
I z powrotem:
[link widoczny dla zalogowanych]
I jeszcze raz:
[link widoczny dla zalogowanych]
A to dyzajnerskie wizje Verdiego na temat modnych firan
Z głównym bohaterem w tle:
[link widoczny dla zalogowanych]
I solo:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Tak, że Verdiego trzeba mieć na oku. dopóki się nie ucywilizuje .
P.S. Zapomniałabym, jak mogłam. Dostaliśmy od cioci Agaty szeleczki i kocyk i sprawdzamy od razu, czy dobre.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Pasiasta Alicja dnia Pią 15:30, 07 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agunda
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Olkusz Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:43, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Wiesz Alu może Verdi chciał Ci pokazać w dosadny sposób, że ten wzór firan jest zdecydowanie passe
A tak na poważnie to dość szybko pokonuje to przerażenie skoro podejmuje aport i jeszcze go oddaje
Trzymamy kciuki za brak dalszych zmian w wystroju wnętrz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Klan Klonów
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Ustroń
|
Wysłany: Pią 21:28, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
No to my tutaj też napiszemy szybko coś, bo diabeł nie taki straszny, jak go malują.
Poznaliśmy Verdiego po bardzo stresujących przeżyciach … długa jazda w nieznajome, dom całkowicie obcy, noc w ogródku, zaplątanie w płot no i dzień na ogródku przywiązany. Przywitał nas bardzo przyjazny pies, który garnie się do ludzi. Miał problem wejść do domu i chodzić po podłodze, ale jak człowiek mu dał trochę wsparcia i pewności, to nagle łapki wiedziały co robić. Psinka jest przesympatyczna, uśmiechnięta i wesoła. Facet nie wielki z pięknie ubarwioną sierściuchą. Nie bylibyśmy my, gdyby po 10min Łukasz mu już łapiska w pyszczek wsadzał, żeby zobaczyć zębiska … i tutaj szok! Bez problemu dał sobie wszystko zrobić. Odważni przez to zaraz na boczek bo położyliśmy (wielki stres, w sumie jedna osoba mało znana, dwóch całkiem obcych i jeden pies mało znany nad nim a on sam spokój!!!!) no i wycięliśmy między poduszkami włoski, żeby się łatwiej chodziło po tej podłodze. Ala miała problem z jego piciem, ale stanęłam koło niego i go przy piciu trochę uspakajałam i dwie miseczki spokojnie wychlipał.
Ala, a może on po prostu coś za firankami zobaczył?? Widziałaś przecież jak one się zachowują przy płocie, one pilnują terenu. Nam nasze psy podrapały całe parapety drewniane, bo znajomi przyjechali .. no cóż, dramat wielki to nie jest
Tak na koniec mogę tylko jeszcze powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem tych psinek. Widać, że miały już kontakt z ludźmi, są dobrze odżywione i grzeczne (może czasem ich trochę panika bierze, ale kto się może dziwić… za dużo w tak krótkim czasie) … nawet Aria pięknie chodzi na smyczy i to nawet w lesie!!! A jak ona potrafi, to Verdi na pewno też
A tak w ogóle, to ten mały rozrabiak kradnie serca na dzień dobry!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Pią 21:57, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
A my też mamy za sobą spacer na smyczy do Pana Doktora i też pięknie maszerowaliśmy .
Z tym piciem to jest różnie. Raz pije pięknie, a drugi raz ładuje do wody oba łapska i chlapie na wszystkie strony.
Przed chwilą chłopak zaparł się, że pójdzie po schodach na górę, niestety pierwsze podejście było spalone, ale sądząc po minie, próba była pierwsza, ale nie ostatnia . Postępy robi błyskawiczne.
Wejście do weta było takim średnim stresem, ale jak już wszedł, to pozwolił sobie uszy wyczyścić i potem się rozłożył na podłodze. Ja się jak zwykle rozgadałam, a Verdi... położył się swobodnie na boku i zasnął.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Sob 7:48, 08 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Nasz bohater nie wie najwyraźniej, że my z Pasiem lubimy sobie pospać i obudził nas o nieprzyzwoitej porze. Postanowiłam się srogo zemścić . Jak tak, to po schodach w dól uczymy się chodzić, nie ma znoszenia.
Pisk i lament był straszny, jak Pasio z wdziękiem pognał na dól. No i co tu robić? Verdi leżał rozpłaszczony jak żaba. Już wczorajsze doświadczenia pokazały, że metoda smaczków na każdym schodku go niespecjalnie rusza. Usiadłam na pierwszym schodku - przypełzł po strasznych panelach (których moment wcześniej się nie bał, ale już najwyraźniej zapomniał). Przesiadłam się o stopień - zjechał sam za mną. Przesiadłam się na następny - on za mną i tak szorując brzuchem - Verdi, a tyłkiem - ja pokonaliśmy pół piętra. Po czym okazało się, że drugie pół piętra to można pokonać samodzielnie, na własnych łapach. Nie taki diabeł straszny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:15, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Kolejna noc za nami.
Verdas tym razem wymyślił, że będzie spał głową i przednimi łapami na łózku (bo tylne wleźć nie umiały). Z moją ręką pod głową, oczywiście. Nie protestowałam, a w pewnym momencie stwierdziłam, że tylne łapy też się wpakowały na łózko i kundel śpi przytulony do mojej ręki. Znaczy do JEGO ręki, bo on chce moje rączki mieć na wyłączność.
Kiedy drapię, głaszczę Pasia natychmiast wpycha się między nas i żąda mojej wyłacznej uwagi, burcząc bardzo brzydko na Pasia. Ale ja się zmanipulować nie dam .
Wieczorem po schodach wchodziliśmy kilka razy i dość pokracznie. Tym razem za smaczkami doszliśmy na półpiętro, po czym był w tył zwrot i na parter, potem znowu i znowu... Jakoś nie mógł Verdi przekonać się do kolejnego półpiętra. Przypiełam go na smycz i razem, powolutku weszliśmy. Smaczki oczywiście pomagały .
Byłam ciekawa, czy dzisiaj na dół też będziemy szurać brzuchem i tyłkiem, ale udałam, że nie mam pojecia o żadnym problemie i pomaszerowałam na dól. Jak kaleka, ale Verdi za mną zszedł bez pisków i płaczów.
On dla człowieka zrobi wszystko... nawet ze schodów zejdzie . Tak, że postępy są piorunujące.
Jestem (na razie) jego idolką, autorytetem i podejrzewam, że gdybym go chciała uderzyć, to też byłby zachwycony taką formą mojej uwagi dla niego.
Ostatnio zmieniony przez Pasiasta Alicja dnia Nie 12:16, 09 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:19, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Hau, hauuuu, to ja, to ja, to ja!! Jesteeeem! Nie macie pojęcia ile rzeczy muszę poznać nowych. Wrrrrr. Niektórrrrre na początku są strrrrasze, strrrraszne, wrr. Na przykład brrrrramka naprzeciwko się otwierrrrrrra. Muszę szczekać, muszę, muszę!! Pasiasta mówi, że to sąsiadka. Sasiadka, sąsiadka? Co to jest? Aaaa już wiem, podrapała mnie za uszkiem – sąsiadka – muszę zapamiętać – dobrrrra rzecz.
Ale czarrrrny labrrradorrrr za płotem mi się nie podoba, nie, wrrrr, hau, hauuuuuu!
Wieczorrrrrem musiałem wdrrrrapać się po tych, no, jak to się nazywa… no, schodach. Też było strrrasznie, oj strrrrasznie, ale udało się, o! Pasiasta mnie pochwaliła.
Rrrrrrano znowu trzeba było zejść. Wczorrraj Pasiasta mi pomogła, a dzisiaj, co? Chyba o mnie zapomniała, albo za Paśkiem się jej śpieszyło. Wrrrr, musiałem sam, sam! Szybko biegnę za nią! Ale te, no… jak to się nazywa… schody – śliskie, oj śliskie. Udało się, hurrrrra! I Pasiasta mnie podrrrrrapała. Oj drrrrrap, mnie drrrrap, mnie i tylko mnieeeee!!! Pasiastego nieeeee!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Czw 9:22, 13 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Mija tydzień, odkąd Verdi jest u nas. Naprawdę przez te kilka dni zrobił niesamowite postępy. Jak tak dalej pójdzie to będzie "superpies".
Generalnie jest bystry, pojętny, strasznie chce być chwalony i stara się jak może zrozumieć, czego od niego chcę. Zaangażowany jest niesamowicie w tę naszą współpracę.
W ciągu tygodnia osiągnął bardzo dużo.
Zrozumiał, że jak wchodzimy do sypialni, to będziemy SPAĆ. Nie przyjął do wiadomości, że na łóżku to my i Pasio, a on pod. Pakuje mi się pod pachę i prawie natychmiast zasypia.
I dzisiaj i wczoraj w środku nocy spadł z wielkim hukiem z łóżka. Ale nie było potem żadnych pisków, dreptania, tylko dalej głucha cisza, jakby się wcale nie obudził i spał dalej. Spi spokojnie, żadne odgłosy już go nie budzą i nie prowokują do szczekania. W ogóle szczeka już zdecydowanie mniej, bo i strachów i nowych obcych dźwięków jakby ubyło.
Przepięknie reaguje na imię i zawołanie. Za każdym razem przybiega, zachwycony, że jestem nim zainteresowana.
Zrozumiał, że słowo "nie" i "dość" to koniec pieszczot i już nie jest taki namolny.
Schody? Schody są suuuper, szkoda tylko, że smaczki już nie leżą na każdym schodku
Chrupki też są super, chociaż na początku Verdi podchodził do nich jak kot do jeża.
Drzwi służą do przechodzenia przez nie. Ba, nawet można sobie je nosem szerzej otworzyć, jak przejście za wąskie. Tej umiejętności to Pasio do dzisiaj nie osiągnął, stoi i kwiczy pod drzwiami, żeby mu otworzyć.
Bardzo ładnie bawi się z Pasiem. W końcu zrozumiał, o co chodzi Pasiowi z tymi zaczepkami, skłonami, poszczekiwaniem;).
Na smyczy chodzi bez ciągnięcia, ale trochę plącze się pod nogami.
No i wielki sukces miał miejsce wczoraj. Poszłam do sklepu, psy zostały same. Pasio wyszedł z domu przez taras i zostawił nieboraka w domu. Szczekania nie było wcale, ani jak wychodziłam, ani jak wracałam.
Aaaa, no i ściana została oznaczona wczoraj tylko dwa razy.
Ulica jest jeszcze trochę straszna, jakieś dzięki syczących, warczących autobusów, powodują gwałtowne podskoki ale nie jest to tak wielki strach, żeby szybko się nie otrząsnąć i dziarsko maszerować dalej.
Zakładanie szelek też takie trochę nieprzyjemne jest na razie.
Verdi jest bardzo nieufny wobec innych psów na spacerze, obojętne czy suk, czy psów, ale jest to do przepracowania. Nie powinien to być jakiś większy problem.
Tak, że jeszcze trochę i będzie pies prawie idealny .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:17, 13 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Kilka zdjęć:
Co się dzieje u sąsiada?
[link widoczny dla zalogowanych]
Nareszcie zrozumiałem, o co chodzi z tymi dziwnymi wygibasami i pląsami Pasia przede mną - on chce się bawić!!!
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Sob 8:37, 15 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Sobota, godzina 6.16, rano.
Mała Glizda postanowiła przystąpić do frontalnego ataku na Dwunożną. Działania podjazdowe o tej porze zaniepokoiły Dwunożną, bo jeszcze nie czuła się na siłach, aby podjąć wyzwanie. Umiejętnie przekierowała więc zainteresowanie Małej Glizdy na Wielkiego Rozczochranego, a sama podjęła czynności maskujące z użyciem poduszki i kołdry.
Wielki Rozczochrany, lekceważąc przeciwnika, otworzył jedno oko i machnął łapą, leżąc przy tym w jakże wygodnej i przyjemnej pozycji brzuchem do góry. Ten niewinny gest spowodował atak furii u Małej Glizdy, objawiający się szczypaniem, szarpaniem i ciągnięciem za uszy. Na polu bitwy o powierzchni 3,20 metra kwadratowego rozgorzała zacięta walka. Pomruki, piski i łomoty dochodzące do uszu Dwunożnej świadczyły o wielkim zaangażowaniu stron i ogromnej woli walki Małej Glizdy, a też i przemarsze wojsk przeciwników, których szlaki przebiegały przez kryjówkę Dwunożnej, były dowodem wielkiego zapału bitewnego.
O godzinie 7.00 Dwunożna postanowiła przystąpić do czynności pacyfikacyjnych. Wielki Rozczochrany poddał się natychmiast i z ogromną przyjemnością. Mała Glizda usiłowała stawiać zbrojny opór, ale szczwana Dwunożna miała na to sposób. Podniosła się z pola bitwy, znaczy się łóżka i rześkim głosem wydała okrzyk „śniadanie!”. Okrzyk ten spowodował gwałtowne ocieplenie stosunków między zwaśnionymi stronami i zgodny bieg na parter do misek.
Była godzina 7.16 rano. Chwilowo zapanował pokój.
Ostatnio zmieniony przez Pasiasta Alicja dnia Sob 10:12, 15 Wrz 2012, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|