|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pati od Rubi
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:46, 21 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Potrafi to trwać długo...
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pati od Rubi
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:48, 21 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
I wcale nie zawsze przegrywam!
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pati od Rubi
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:51, 21 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Mam piękny nochal!
[link widoczny dla zalogowanych]
Umiem puszczać oko!
[link widoczny dla zalogowanych]
To kto mnie przygarnie jak już od wieczora będę bezjajeczny?!
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek_Rubi
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:12, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Rico był dzielny. Dość szybko klapnął po głupim Jasiu, tylko było trzeba pilnować żeby zrobił to z gracją, bo nie lubi się zbytnio kłaść w obcych miejscach. Nie marudził za bardzo po wybudzeniu, w domu wydał tylko kilka piśnięć. Tylko kiedy wracałem z nim po zabiegu, ludzie po drodze patrzyli ze współczuciem i komentowali: ojej, jaki stary albo chory... Łapy miał trochę miękkie po narkozie. W domu szybko załadował się na kanapę.
Niestety wieczorem zaczęła się zbierać krew w worku mosznowym i było trzeba przejść się parę razy do przychodni (całe szczęście, że mamy ją blisko i 24h). Raz na oględziny i zastrzyki, a potem na kontrolę. I w międzyczasie zimne okłady. Na szczęście krwiak przestał się powiększać, bo byłoby trzeba jeszcze raz otwierać zszycie i szukać przyczyny. Dzisiaj też byliśmy na oględzinach i jest lepiej. Jutro ponownie kontrola, a w poniedziałek lekarz zadecyduje, czy będzie trzeba naciąć mosznę, żeby spuścić krew.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek_Rubi
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Wto 15:19, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Wczoraj zostało wykonane nacięcie na mosznie w znieczuleniu miejscowym i weterynarz wygarnął to, co się tam zebrało. Szczegółów oszczędzę. Teraz trzeba smarować okolice maścią zmiękczającą i pojawiać się na kontroli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek_Rubi
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:04, 27 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Jest coraz lepiej. Humor dopisuje, apetyt też.
Trzeba mu smarować zszycie i nakłucie w mosznie.
Dzisiaj idziemy na ostatnią kontrolę, a w poniedziałek na zdjęcie szwów.
Mam prawie gotowy tekst na temat lęków u Rico, postaram się dzisiaj zamieścić.
Ostatnio zmieniony przez Tomek_Rubi dnia Czw 15:09, 27 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek_Rubi
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 10:51, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Lęki to duży rozdział u Rico, ale robi olbrzymie postępy praktycznie z dnia na dzień. Od początku wielkim plusem było to, że nie boi się człowieka.
Dwa żelazne punkty, które często się przewijają:
1. Rico czuje się o wiele pewniej w męskim towarzystwie.
2. Pomaga obecność drugiego, łagodnego psa.
Na początku problemem było całe otoczenie: HAŁASY, zmiana oświetlenia, cień przesuwający się po ścianie (raz zwiał z wersalki kiedy przeszedłem przed lampką). Początkowo nerwowo krążył po mieszkaniu albo uciekał na kanapę, teraz już tylko podrywa się z pozycji na boku do półwarowania. Radzimy sobie po prostu spokojem. Nie rozczulamy się zbytnio (ojej, biedny Rikuś... nic z tych rzeczy). Z Rubi można było stosować psie sygnały (ziewanie i oblizywanie), ale Rico tego nie przyjmuje od ludzi aż tak bardzo.
Rico bardzo szybko wraca do równowagi. Wystarczy kilkanaście sekund. Myślę, że wyluzowanie Rubi też tu pomaga, bo ta, z odgłosów za oknem, słucha uważnie tylko psich awantur, a i to nie wszystkich. Przecież dużemu samcowi nie wypada panikować, kiedy taka mała blondyneczka właśnie leniwie pokazuje podwozie.
Rico boi się przede wszystkim bodźców nie znanych. Długodystansowo musi sobie po prostu zbudować katalog zjawisk, które nie są groźne.
Nie lubi odkurzacza – ucieka na kanapę, ale bez paniki. Nie reaguje na pralkę. Co do przesuwania mebli, to krzesła mamy na filcu albo na kółkach, więc trudno powiedzieć, ale myślę, że gdyby już poznał dźwięk – nie byłoby problemów. Oswoił się z gitarą akustyczną i fletem poprzecznym. Używaliśmy też w międzyczasie wiertarki.
Dwa dni temu jakiś idiota rzucał petardy po północy. Rico się poderwał z pozycji na boku do warowania (tylne łapy nadal były na bok), ale nie było paniki. Po chwili znów się położył.
Na spacerach, w przypadku nowego bodźca: przy mnie kuli się lub przywarowuje, przy Patrycji - próbuje ucieczki. W obecności Rubi o wiele chętniej penetruje.
Patrycja raportowała lęk przed dużymi samochodami, ale przy facetach Rico zachowuje się pewniej, więc ja tego tak nie zauważam. Z Patrycją nie chciał wejść do przejścia podziemnego pod torami (zaparł się czterema łapami). Nie wiem o co chodziło - zapachy, inny rodzaj echa? Ja w każdym razie nie miałem w tym przejściu problemów.
Do oswojenia jest winda. Parę razy przejechał się na miękkich łapach, więc wymaga to jeszcze pracy.
Punktem wymagającym pracy jest też podnoszenie.
Przy pierwszych wizytach u weterynarza rozpłaszczał się na stole jak żaba. Teraz już stoi.
To samo było z wsadzaniem do wanny. Za każdym razem jest coraz lepiej.
Rico sztywnieje podczas wszelkich prób zmiany jego położenia. Smarowanie maścią okolic rany pokastracyjnej to cała procedura i schodzi przy okazji góra smaczków. Najpierw trochę podkurczam tylne łapy, lekko przyciskam dupkę, wyciągam przednie łapy żeby przywarował i przewracam na bok.
Kiedy już leży, można przy nim swobodnie majstrować.
Na pewno byłoby łatwiej najpierw nauczyć go siadania i warowania prowadząc smaczkiem, ale to wymaga czasu, a smarować trzeba już teraz. Ale i tak każdego dnia wychodzi to sprawniej.
Dzisiaj rano poszedłem na skróty. Skoro nie trzeba było już nic wpuszczać do środka, a tylko przesmarować po wierzchu, to przyklęknąłem przy Rico kiedy stał i podniosłem mu łapę, żeby lepiej widzieć. Zabieg zniósł bez mrugnięcia okiem i nawet sam trzymał łapę w górze.
Podsumowując: Rico potrzebuje czasu, żeby przywyknąć do nowych warunków i bodźców. Postępy widać z każdym dniem. Nic na siłę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pati od Rubi
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:32, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Katarzyna - dziękujemy za miłe słowa Z tą instrukcją obsługi to nawet były po części prorocze. To dzisiaj rozdział instrukcji pt. "Czego należy się spodziewać, jeśli nie zapewnimy Rico odpowiedniej porcji ruchu i zabawek?".
Tytułem wprowadzenia - od tygodnia Rico ma ograniczone spacery wyłącznie do potrzeb fizjologicznych (w związku z raną oraz powikłaniami w postaci krwiaka). Również w domu staramy się tonować zabawy między psiakami, bo gotowe są szaleć nie patrząc na nic, a potem cała podłoga upaćkana w kropelkach krwi Na sytuację rekonwalescencji psiura nałożyła się moja wirusówka, której konsekwencją Rubi spacery również zostały ograniczone (to ja częściej mam czas zabrać futra na długi spacer do lasu). A więc z aktywności pt. "codziennie półtoragodzinny spacer na świeżym powietrzu" od poniedziałku kundle są ograniczone do kilkunastominutowych wędrówek fizjologicznych. Ponadto pod naszą nieobecność zabawki chowamy, bo Rubi nadal próbuje poburkiwać.
Dzisiaj wyszłam dosłownie na pół godziny do lekarza po recepty. Oto, co mnie przywitało po powrocie:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Te strzępki to resztki wierzchniej warstwy posłania Rubi (zwykła kołderka obleczona w poszewkę). Psy w ramach zabawy zgodnie ją rozpracowały...
Rzecz jasna z ich strony nie było nawet cienia winy, wyłącznie pełna radość na pysiach.
[link widoczny dla zalogowanych]
Zwracam uwagę na nadgryziony kołnierz Rico - Rubi cwaniara pomaga mu go ściągać jak nas nie ma...
[link widoczny dla zalogowanych]
Więc wracając do wcześniejszego opisu Rico - mała errata. Psiur nie niszczy o ile jest wybiegany, ma dostęp do swoich zabawek i nie ma towarzystwa takiej małej blond-wariaty. Bo oczywiście nie wiadomo kto zaczął, ale to Rico właśnie w ekscytacji zabawowej ma zwyczaj chwytać co popadnie - tym razem padło na posłanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:38, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Patrycja, a może to Twoje wyjście i zostawienie psów samych (po Twojej dłuższej ciągłej obecności w domu) spowodowało zniszczenie kołderki?
No i skąd pewność, że zrobiły to oba psy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:51, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
W tym kołnierzu, to Riko raczej nie miałby szans cokolwiek rozerwać. No chyba, że mu Rubi wciskała kołderkę do pyska
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pati od Rubi
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:54, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Pewności nie mam żadnej - jedynie, że przez te prawie dwa lata Rubiśka samodzielnie kołderką się nie interesowała. Choć to w sumie o niczym nie przesądza W drzwiach to Rico mnie przywitał z resztkami w pysku, ale to też o niczym nie świadczy Na podstawie obserwacji ich wcześniejszych zabaw przypuszczam, że się po prostu poprzeciągały kołderką, a ta nie dała rady wytrzymać skumulowanej atencji
W sumie odruchowo zinterpretowałam to raczej jako ofiarę ich głupawki. Psiury kilka razy dziennie dostają fazę na wspólne szaleństwa i potrafią wtedy wióry lecieć. Przy nas też kilkukrotnie podczas zabawy Rico próbował łapać w pysk narzutę albo nieszczęsną kołderkę. Tyle, że będąc obecnymi od razu na to reagowaliśmy. Masz rację, że przecież podobny rezultat może wynikać z rozłąki. Hmmm... Dziękuję za myśl - zwrócimy baczniejszą uwagę na tę kwestię
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:30, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
A widzisz, zwykła demolka kołderki w zabawie to jeszcze jedna możliwa opcja. Bo ja wcześniej zrozumiałam, że to bardziej frustracja z powodu braku odpowiedniej dawki ruchu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pati od Rubi
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:47, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
A to się źle wyraziłam - za dużym skrótem myślowym. Nie chodziło mi o frustrację. Raczej o proste rozładowanie energii, że jak psiury miały długaśny spacer w ciągu dnia, to częstotliwość ich wzajemnych szaleństw była mniejsza. Intensywność też.
Podobnie z zabawkami - jeśli jakieś są dostępne, to w zabawie kundle najpierw chwytają za swoje zabawki. Dopiero jak ich nie ma, to szukają czegoś innego do pysiów.
W tym sensie kołderkę zrzucam bardziej na niezaspokojenie potrzeb ruchu i zabawek u psów.
Innymi słowy - w moim odczuciu Rico to absolutnie nie jest pies niszczyciel. Jednak myślę, że jeśli nie zapewni mu się spożytkowania energii, to istnieje ryzyko, że sam znajdzie sobie jakieś zajęcie Czyli zdaje się, że jak z każdym goldenem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek_Rubi
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Nie 1:52, 02 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Rico mógł się ewentualnie czuć sfrustrowany, bo przez tydzień codziennie prowadzałem go do weterynarza zamiast do lasu, ze względu na problemy pokastracyjne. Z tego też powodu miał zakaz intensywnego ruchu, aż tu nagle w czwartek zabrałem TYLKO Rubi na szkolenie i wróciliśmy po trzech godzinach pachnący lasem i innymi psami obojga płci.
Do rozpracowania kołderki były potrzebne dwa pyski. Rubi, mimo że wymęczona po szkoleniu, prawdopodobnie nie odmówiła Rico propozycji zabawy, a skoro gryzak leżał na półce, to trzeba było znaleźć produkt zastępczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Wto 20:56, 04 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi miło poinformować wszystkich, że Riko nie szuka już domu! Znalazł go w Kiełczowie, u boku Emila i Marceli To oni zajmą się teraz oswajaniem ewentualnych strachów Riko, dbaniem o jego zdrowie i kondycję, pożytkowaniem jego energii i... rozpieszczaniem go [niemal] do granic A, że zrobią to wszystko z oddaniem i sercem - tego jesteśmy pewni Marcelko i Emilu - gratulujemy!
A Wam, Patrycjo i Tomku, baaaaaaardzo dziękujemy za fachową opiekę nad Waszym tymczasikiem. To była dobra robota Spisaliście się na medal!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|