|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bogusia
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 1868
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Boruszowice Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:44, 03 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Fotoreportaż pierwsza klasa, super A jak z pilnowaniem jedzonka, czy coś się zmieniło w tej kwestii
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zoltypies
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Czw 1:11, 04 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Bogusia napisał: | Fotoreportaż pierwsza klasa, super A jak z pilnowaniem jedzonka, czy coś się zmieniło w tej kwestii |
Tak jak wcześniej wspominałam z jedzeniem nie mamy problemów. Porto daje się nawet głaskać po grzbiecie podczas jedzenia.
Jeśli coś "porywa" - bez problemu wymieniamy na smakołyk.
Komendę [nie rusz] stosujemy zapobiegawczo - i wówczas działa.
Jednak gdyby znalazł coś do jedzenia na spacerze ( nie koniecznie coś mega atrakcyjnego) - to nachwilę obecną nie pozwoliłby sobie tego odebrać.
Cytat: | Zdjęcia są bajeczne. Ja po zobaczeniu tych fotek, przestaje wklejać swoje wypociny |
Dzięki, Michał daleko do nas nie masz przyjedź z aparatem to Porto zostanie głównym modelem.
Swoją drogą nie wiem czy mogę tu wklejać aż tyle fotek...?? więcej wrzucę już niebawem do galerii na [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Śro 0:05, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Aniu, wszyscy tu czekamy na wieści o Porto. Zdaje się, że życie z nim pod jednym dachem nie do końca jest sielankowe, tak...? Napisz nam coś o tym. Napisz jak się miewacie i co porabiacie
Będziemy Ci bardzo wdzięczni za relacje...
|
|
Powrót do góry |
|
|
zoltypies
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Śro 11:59, 17 Lut 2010 Temat postu: Goldenowe szaleństwo ... ;) |
|
|
Witajcie
Ja określiłabym to inaczej. Problemy może stwarzać każdy pies a Porto wymaga specjalnej "czujności". Ponieważ jego misiowaty wygląd i piękne duże oczyska powodują że szybko zapomina się o czujności która trzeba zachować.
Ja mam do Porto ogromną słabość!! ( skradł moje serce-przyznaję się bez bicia!!
W stosunku do mnie nie okazuje żadnych objaw agresji ale mój mąż musi na niego uważać. ( i tu pojawia się pewna prawidłowość: jak do tej pory obiektem jego agresji w naszym domu są mężczyźni ) Poprawiło się o tyle, że jak mu coś nie pasuje wysyła sygnał ostrzegawczy i jest czas na opanowanie sytuacji. Ala zdarza się to coraz rzadziej.
Porto zazwyczaj był bardziej niespokojny zawsze pod wieczór - teraz się to "wyciszyło.
Porto jakiś czas temu pozytywnie mnie zaskoczył. Niegdy wcześniej nie sygnalizował, że potrzebuje wyjść. Godziny sapcerów mamy stałe i to mu wystarczało. Aż tu któregoś dnia ciach zachciało się chłopakowi pilnie wyjść za potrzebą, bo opił się wody jak smok ( dodam, że była 3 w nocy ) Pięknym buziakiem i popiskiwaniem obudził mnie tak, że nie miałam żadnych wątpliwości o co chodzi.
Od kilku dni Porto ma świetne towarzystwo. Do Hotelu przybyły dwa goldeny: 1,2 letnia Nora i 7 letni Fido.
Porto zaakceptował je bez najmniejszych problemów! Szczególną atencją obdarzył Norę - śmiało mogę stwierdzić, że chłopak się zakochał!!
Więc biegają wszyscy po chacie (cała czwórka); stopniowo ją roznosząc hahha
Uwielbiam je obserwować kiedy wieczorem przytulają się do siebie i śpią, czasem wymieniają się legowiskami - to już ich tradycja.
Kiedy jednemu właczy się aportowanie czegokolwiek zaraz aportują wszystkie i braknie mi rąk. Gdy jeden podchodzi się przytulić - zaraz są przy mnie dwa pozostałe. A gdy pracuję przy komputerze jestem "obklejona" goldenami. Porto grzeje mi nogi pod biurkiem po bokach układa sie Nora i Fido - cudowne uczucie!!
Wspólne spacery to istne szaleństwo!! Wyglądam jakbym "wypasała owce" Trwa to godzinami ponieważ nie jestem wstanie zachęcić ich do powrotu do domu. Fido i Haps już dawno mają dosyć a Porto z Norą nieodstępują się na krok. Świat dla nich wówczas nie istnieje...
Powrót ze spaceru. Ciekawe kto jest bardziej zmęczony one czy ja
Śniadanko...
Uśmiech Porto mówi wszystko! Na kanapie dziewczyna Porciaka - panna Nora a po prawej przeuroczy Fido
A tu już portret Nory ( wcale się nie dziwię Porciakowi, że się zakochał )
Ostatnio zmieniony przez zoltypies dnia Śro 12:08, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
zoltypies
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Śro 12:38, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Tak.... śmiało mogę stwierdzić, że towarzystwo goldenów mu służy!! Mój Haps ( mix) jest indywidualistą, lubią się i również przytualają ale myślę, że to nie to samo co z Norą.. ( to ta sama mentalność, sposó zabawy, ekspresji.. )
co do wspomnianej dyskusji... zawsze będą zwolennicy i przeciwnicy. Myślę, że niezależnie od rasy fajnie jest gdy pies ma towarzystwo ( jeśli oczywiście warunki na to pozwalają ) Oczywiście trzeba włożyć więcej pracy w wychowanie takowych. Niestety psy uczą się od siebie błyskawicznie tych dobrych jak i złych zachowań. Dlatego pewnie taka decyzja rodzi wiele wątpliwości.
( przykład gdyby nie Haps - Porto znacznie dłużej uczyłby się schodzenia po schodach )
Ostatnio zmieniony przez zoltypies dnia Śro 12:40, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Śro 13:12, 17 Lut 2010 Temat postu: Re: Goldenowe szaleństwo ... ;) |
|
|
zoltypies napisał: | W stosunku do mnie nie okazuje żadnych objaw agresji ale mój mąż musi na niego uważać. ( i tu pojawia się pewna prawidłowość: jak do tej pory obiektem jego agresji w naszym domu są mężczyźni ) |
Aniu, a czy w Waszym domu są na stałe inne kobiety oprócz Ciebie?
Bo być może okazałoby się, że Porto ma awersję do mężczyzn, ale i też do innych kobiet poza Tobą...? (będąc u Eli nie powstrzymał się przez chapnięciem jej czy jej mamy...)
zoltypies napisał: | Poprawiło się o tyle, że jak mu coś nie pasuje wysyła sygnał ostrzegawczy i jest czas na opanowanie sytuacji. Ala zdarza się to coraz rzadziej. |
Coraz rzadziej? Aniu, napisz proszę - w takim razie - jak często zdarzało się to do tej pory? Jak wyglądały jego ataki bez ostrzeżenia? Ile ich było? Jakie były ich konsekwencje? Udawało mu się pogryźć??? Możesz opisać te sytuacje?
Aniu, mam jeszcze pytanie o szkolenie: jak Wam idzie? Czy Porto robi jakieś postępy? W czym i jak się szkolicie...? Jak to wygląda?
|
|
Powrót do góry |
|
|
zoltypies
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Śro 13:51, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście na stałe jestem tylko ja i mąż. Przychodzą natomiast goście zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Co do pogryzienia: Pogryzienie pracownika opisane było na bierząco i zakończyło się wizytą w szpitalu.
Potem tylko raz chwycił mojego męża za rękę podczas głaskania. Ale nie było to mocne ugryzienie. Bez ran. Mówiąc o przejawach agresjii mam również na myśli wysyłanie sygnałów grożących niezakończonych atakiem. Takich było może 4.
Szkolenie Porciaka odbywa się każdego dnia. Ćwiczymy sobie akceptacje dotyku podczas karmienia (opisywałam wcześniej) oraz takie podstawowe komendy jak: skupienie na przewodniku, zostań, na duł, puść ( kontrolowaną zabawe zabawką) siad, waruj. Obecnie piłujemy przywołanie czyli komendę do mnie na razie bez rozproszeń - dlatego schodzę na salę treningową. Przywołanie bez rozproszeń ( na sali ) wychodzi nienajgorzej. Choć idzie mu to jeszcze opornie. Ale to długi proces i trzeba na to czasu. na razie ćwiczymy na smyczy lub lince 12m. Nagradzany jest zawsze smakołykiem z ręki. ( bierze bardzo delikatnie)
z czasem będziemy ćwiczyć przywołanie w rozproszeniach ( działka, inne psy ) i chodzenie przy nodze bo spory z niego ciągnik. Uznałam jedna że przywołanie jest priorytetowe.
Porto szybko się dekoncentruje i nudzi, więc nie przesadzam z "piłowaniem" go, staraqmy się krótko ale treściwie i systematycznie. Zawsze szkolenie kończymy jego małym sukcesem
Ostatnio zmieniony przez zoltypies dnia Śro 13:54, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Śro 14:21, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
zoltypies napisał: | Mówiąc o przejawach agresjii mam również na myśli wysyłanie sygnałów grożących niezakończonych atakiem. Takich było może 4. |
Aniu, możesz napisać, jakie to były dokładnie sytuacje? W jaki sposób Porciak grozi (rozumiem, że sygnały są czytelne, skoro udało się uniknąć następnego etapu tj. ataku)? Czy wszystkie sytuacje dotyczyły Twojego męża (czy to jemu Porciak grozi najczęściej)? Jak zachował się Twój mąż (bo zakładam, że to on był na celowniku) w tych sytuacjach tj. jakie zachowanie pozwoliło uniknąć ataku (np. ycofanie, odwrócenie uwagi Porciaka)?
|
|
Powrót do góry |
|
|
zoltypies
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Śro 15:12, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Porto wysyła sygnały grożące...
Wszystkich sytuacji dokładnie nie pamiętam.
Raz pokazał fafle gdy mąż wymienił wodę w misce na świeżą i chiał go zachęcić do wypicia. powiedział Porto napij się wody i wskazał miskę palcem. Porto nie lubi wysyłania kierunkowego palcem - to już wiemy.
Kolejny raz, robił mi zdjęcia z psiakami. Kucał, Porto podchodził do niego łasił się, Kostek go głaskał w między czasie i nic się nie działo... trwało to jakiś czas.. i nagle Porto podszedł kolejny raz do niego znów pokazując fafle. Zupełnie niespodziewanie. Kostek wtedy odchodzi, spokojnie się wycofuje a ja odwołuję Porciaka. Mniej więcej tak to wygląda. trudno to tak słowami opisać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Michał Majowo-Lutowy
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:23, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dziś pojechałem po Poricaka by zagrać go do weta na ogólną obserwację. Podczas drogi do lecznicy, częstowałem Porto serkiem topionym ( nie miałem żadnych psich przysmaków, a serek się ostał ze śniadania ) Dałem mu kawałek a resztę odłożyłem na przednie siedzenie. Po przyjedzie do lecznicy, zostawiłem Porto na chwilę samego w aucie , poszedłem do WC. Wracając tak się uśmiałem, Porto siedział już na miejscu kierowcy i oblizywał pysio z serka
Z wejściem do gabinetu nie było najmniejszego problemu. Ciocia Renia zobaczyła, posłuchała dała tabletki na odrobaczenie i kazała przyjechać w pt na poważniejsze badania.
Będzie robiła EKG serca, ponieważ coś się jej dziś nie podobało. Zbada też dokładnie stawy Porto, od razu widać, że coś z nimi jest nie tak.
Ciocia Renia powiedziała, że zrobi wszystkie badania za darmo, za co bardzo jej dziękuje. Myślę, że po piątkowej wizycie fajnie by było gdyby ktoś z zarządu zadzwonił do niej i podziękował osobiście
|
|
Powrót do góry |
|
|
Warna.
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 11:50, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Michał ja próbowałam kilak razy dodzwonić się do Pani doktor i nigdy nie odebrała telefonu, Może napisz, o której najlepiej zadzwonić, żeby nie przeszkadzać?
|
|
Powrót do góry |
|
|
zoltypies
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:17, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Tak jak Michał opisywał Porto pojechał z nim w poniedziałek do veta. Po powrocie był niespokojny... Następnego dnia został odrobaczony. Stan pobudzenia/ niepokoju utrzymywał się aż do środy dlatego ograniczyłam do minimum jakiekolwiek ćwiczenia... Wyraźnie też stracił apetyt.
W powietrzu czuć wiosnę, śnieg stopniał a na działce pojawiły się "podtopienia" i błotko które bardzo odpowiada Porciakowi W skalniaku "tropi" myszy, które mają tajemne przejścia a dziś zobaczył u sąsiadów za płotem kury... ( to się działo!! )
Po każdym spacerze podwozie ma całkiem czarne ... i generalnie wcale bym się tym nie przejmowała, tyle że Porciak nie lubi wycierania. Zakładam mu kaganiec i stopniowo staram się przyzwyczajać go do tego zabiegu. Ładnie siada, podaje łape i daje ją sobie wytrzeć - na tym koniec. Warczy, marszczy się i pokazuje że sobie tego nie życzy. Generalnie nic sobie z tego nie robię mówię mu że nie wolno a gdy siedzi spokojnie jest chwalony i dostaje smakołyk. Ale jestem przekonana, że gdyby nie kaganiec - ugryzłby mnie.
Więc jest kolejna rzecz nad którą trzeba stopniowo pracować....!
Jutro Porciak znów idzie na badania i pewnie znów będzie niespokojny... więc trzeba będzie mu dać z dzień spokoju.
Ostatnio zmieniony przez zoltypies dnia Czw 15:19, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Kora
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Komorów k/Pruszkowa Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:57, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wyjazd do weta i dwa dni powrotu do równowagi.... . Jak czuły na zmiany musi być Porto. Przyznam się że aż trudno mi jest wyobrazić sobie działanie jego psychiki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Michał Majowo-Lutowy
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:01, 28 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ojjj przez ostatnie dni wiele się działo w życiu Porciak i w moim życiu
W piątek pojechaliśmy do weta, okazało się, że Porto ma chore serce ( ma bardzo spowolnioną akcję serca) oprócz tego prawy przedsionek jest mega wielki...... Jutro albo we wtorek Porto będzie miał badanie pod kątem tarczycy, która może być przyczyną powiększonego prawego przedsionka oraz może mu na tyle doskwierać, że traci głowę i atakuje.
Po powrocie od weta , odwiozłem Porto do Ani do hotelu. Pokazywałem Ani miejsce, w którym miał robione USG i wówczas Porto niestety mnie dziabnął.... ( było to pierwsze ugryzienie przez psa w moim życiu )
Nie zrobiło to na mnie większego wrażenie i przyjechałem po Porciaka w sobotę na spacer. Sam spacer bez żadnych problemów. Problemy się zaczęły gdy chcieliśmy z Anią wytrzeć mu łapy i podwodzie...Mimo założonego kagańca ani ja ani Ania nie odważyliśmy się powycierać mu łap. Co próbowaliśmy zbliżyć się z ręcznikiem do łap Porto zaczynał pokazywać zęby, warczał i co jakiś czas próbował atakować. Na szczęście miał kaganiec, gdyby nie to na pewno ktoś z nas byłby pogryziony.
Niestety po raz kolejny Porto uzyskała w ten sposób to co chciał czyli, żeby mu nie wycierać łap i utrwaliło się w nim to, że poprzez atak człowiek się wycofuję a Porto triumfuje.
Porto atakuje albo dlatego, że coś mu dokucza i go boli dotykanie w niektórych miejscach, głównie okolice szyi i przednich łap, bądź po prostu nauczył się tak uzyskiwać święty spokój i dlatego tak postępuje.
Dziś Porto wraz z Ozzym rozpoczęli nową , mam nadzieję skuteczną przygodę w swoim życiu. Zaczęli szkolenie, po którym będzie dokładnie opisane zachowanie psa. Zajęcia będą się odbywać w Katowicach
[link widoczny dla zalogowanych] w każdą niedzielę. Będę zawoził oba psiaki i uczestniczył w zajęciach.
Dziś było bardzo spokojnie, było zapoznanie się z historią Porto, Porto miał okazję na spokojnie zapoznać się z nowym miejscem i z nowymi ludźmi.Każdy pies pracuje w trzy osobowych grupach, podczas zajęć jedna osoba cały czas opisuje zachowanie psa oraz jego reakcje na różne rzeczy. Poważniejsze zajęcia odbędą się w następną niedziele, będziemy wówczas znać wyniki badań dot tarczycy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Majowo-Lutowy dnia Nie 19:05, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zorkowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 2183
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Katowice Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:00, 28 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ja dzisiaj pojechałam po Porciaka i byłam jego przewodniczką w szkoleniu bo Ozzi był z Michałem. Porciak to jedna wielka tajemnica .Przywitał się ze mną jak to golden potrafi:))Wykonywał wszystkie komendy siad ,podaj łapę .Każda komenda wykonana super ,wpatrzony we mnie jak w obrazek. Łapa podawana super do ręki - nawet zaciskałam ją w dłoni i nic zero reakcji ,nawet się nie zmarszczył ,nie warknął .Wszystko było w jak najlepszym porzadku.Szybko się męczy ale to pewnie winna serducha .Zresztą stres w nowym miejscu szkoleniwym ,trzech trenerów nie zareagował agresją tylko cały czas podchodził do mnie aby go głaskac.Smaczki podejmowane z reki delikatnie.Póżniej ubralismy mu kaganiec ,trenerka głaskała go po całym ciele pod szyją też i nic .Zobaczymy co przyniesie nam kolejne szkolenie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|