MEGI

Agata_Emi_Lili

Dzisiaj trochę fotek Meguli

Joanna i Bizia

Śliczności

Agata_Emi_Lili

Megula oszalała na widok i zapach tyyyylu prezentów

Justyna&Dandi

Też bym oszalała Very Happy

agnes&nelly&schad

no, no, no ale do pilonawnia

Agata_Emi_Lili

U Meguli w sumie bez zmian. Żyjemy sobie spokojnie, za nami Święta, Sylwester i wyjazd na działkę.

Trochę fotek z ostatniego czasu:-)

Agata_Emi_Lili

Megula to zdecydowanie pies północy

Zima bardzo jej odpowiada, temperatury bliskie zera i poniżej są wyjątkowo sprzyjające. Wystarczy kilka dni z temperaturą ok. 10 stopni C, żeby bardziej się męczyła na spacerach :-(

Agata_Emi_Lili

Megula od świąt była na wakacjach u "dziadków" w domku w lesie. Wczoraj rano zrobiła się nieswoja, wymiotowała, miała biegunkę, nie chciała jeść i generalnie była osowiała. Na sygnale pojechaliśmy po nią i na jeszcze większym sygnale wracaliśmy do Warszawy niemal pewni, że to babeszjoza.
Badania wykluczyły babeszję, morfologia też wyszła dobrze więc lekarze uznali, że to najprawdopodobniej podrażnienie żołądka po tym, jak kilka dni temu gwiazda obgryzła kopytko dzika z wyprawionej dziczej skóry, która leżała na werandzie. Megula dostała leki i kroplówkę i z lecznicy wyszliśmy już z całkiem innym psem

Niestety przy okazji badania krwi okazało się, że parametry nerkowe skoczyły nam do góry więc od wczoraj płuczemy nerki kroplówkami. Za kilka dni sprawdzimy czy pomogło.

Ogólnie Megi ma dzisiaj od rana samopoczucie bardzo dobre, sporo śpi, ale poza tym zachowuje się całkiem normalnie.

PS. Wczoraj i dzisiaj spędziłyśmy w sumie z Megulą 3 godziny w lecznicy i w tym czasie widziałyśmy 8 psów chorych na babeszjozę :-(((( a to tylko 3 godziny i tylko jedna lecznica :-( Masakra.

Emi dzielnie wspierała Megulę w trudnych chwilach będąc podporą

i "trzymając za rękę"

agnes&nelly&schad

Megula trzymaj się dzielnie Smile

Agata_Emi_Lili

Joanna i Bizia

O, to dobre wieści. Megula ma taki piękny i wyjątkowy pyszczek Heart

agnes&nelly&schad

Noo super wieści Smile

Agata_Emi_Lili

Nienajlepiej się ostatnio u nas dzieje :-( Kilka dni temu Megi miała atak padaczki :-(
Stało się to na spacerze. Megi nagle zaczęła szybko biec przed siebie: tylne nogi kicały, była jakoś lekko wygięta i skręcała lekko w jedną stronę. Paweł złapał ją za szelki, a ona w tym momencie się wygięła w pałąk i przewróciła na chodnik. Wyprężyło ją i zaczęło nią telepać. Leżała na boku, tylnymi nogami przebierała, przednie były sztywno wyprostowane, pysk miała otwarty, oczy otwarte (nie miała oczopląsu) i chyba trochę nawet wytrzeszczone. Miała bardzo siny język i bezdech. Na początku pomyślałam, że może się czymś zakrztusiła i się dusi. Paweł nacisnął jej dwa razy na klatkę piersiową, a potem wsadził rękę do gardła po łokieć, ale nic tam nie było. Po kilku sekundach wszystko się uspokoiło, przestało nią telepać, Megula złapała oddech, oddychała ciężko i z trudem łapała powietrze, ale oddychała. Język zaczął się robić różowy. Nie wiem ile to trwało, ale chyba wszystko w sumie niecałą minutę. Po tym Megi próbowała wstać, ale była osłabiona neurologicznie, łapy jej się podwijały, jak próbowała iść. Na szczęście z każdą chwilą było nieco lepiej. Zaczęła chodzić i ciężko dyszeć. Później już w domu przez pół godziny była mocno pobudzona, chodziła cały czas po mieszkaniu, od czasu do czasu pijąc wodę, weszła nawet do łazienki (gdzie nie wchodzi nigdy sama) i ciężko dyszała. Założyliśmy jej kamizelkę uspokajającą, pochodziła jeszcze trochę i zaczęła domagać się jedzenia. Jak zjadła, położyła się i zasnęła.
Po 2-3 godzinach zachowywała się już normalnie, wyciągnęła mnie na spacer, bo chciała siku i qpę, sama zeszła i weszła po schodach, chodziła normalnie, nie potykała się.

Nie wiemy, co się stało, co mogło wywołać ten atak :-( Wyniki krwi są bardzo dobre, nic nie wskazuje na żadne nieprawidłowości zdrowotne. Od tamtego dnia nie było więcej ataków padaczki, ale zauważamy więcej i nieco mocniejszych "mikroataków" katapleksji, które miała od zawsze. Podejrzewamy, że jedno z drugim ma związek dlatego Megi będzie brała luminal narazie w dawce uspokajającej.

P.S. Te psy mnie wykończą, jestem już chyba po kilka zawałach serca w związku z ostatnimi wydarzeniami.

Joanna i Bizia

Agata, współczuję. Oby więcej się nie powtórzyło

Gosia&Imka

Matko jedyna.... Agatka, Przecież Ty psychicznie jesteś totalnie wykończona ☹..... trzymajcie się dzielnie, i oby Niusie nie chorowały 😞😕