Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

BLUES
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> W Psim Niebie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:53, 11 Lip 2011    Temat postu:

Jana, a może spróbuj podczas burzy kontaktu fizycznego z Blusiem. Ja moją zestresowaną Lilkę podczas burzy wołam na łóżko, ona kładzie się blisko mnie, ja kładę na niej rękę (obejmuję ją dość mocno) i tak sobie leżymy, oglądamy TV, ja sobie od czasu do czasu wzdycham spokojnie (nie gadam do niej, nie pocieszam, nie ciumkam, nie głaszczę). Lilucha uspokaja się wtedy, nie jest to oczywiście pełen luz, ale jest zdecydowanie lepiej niż kiedy zostawiam ją samej sobie podczas burzy.

A co do kotów, to te przed domem fajne są, bo u ciekają No i jakie samonagrodzenie jest, jak się takiego kota pogoni.


Ostatnio zmieniony przez Agata_Emi_Lili dnia Pon 14:52, 11 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jana
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Elbląg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:39, 25 Lip 2011    Temat postu:

Dawno się nie odzywałam, bo niestety urlop mi się skończył i brakuje mi doby, żeby z wszystkim się uporać Sad
Blusio czuje się dobrze, ma mega apetyt, szwy ładnie się zagoiły, niestety jedno niefortunne taplanie w błocku spowodowało nawrót problemów z jego skórą, więc znów immawerol poszedł w ruch
Niestety burz u nas jak nigdy pod dostatkiem. Mieszkam w Elblągu 9 lat, ale takich burz nie pamięta nawet Piotr który tu się urodził i wychował:-( Blues przeżywa je bardzo. Metodą prób i błędów doszliśmy do zachowań które podczas burz najlepiej wpływają na Bluesa. Wszelakie przytulanie, głaskanie czy próby zabawy się nie sprawdzają, a w ręcz wzmacniają Blusia w jego lękach. Dużo lepiej jest gdy zachowujemy się normalnie (o ile normalnym można nazwać rozpalone wszystkie światła, pozasłaniane okna i głośno grające radio). Blues mimo naszej obecności biega do drzwi i drapie je, na szczęście daje się odwołać. Wtedy albo stoi albo kładzie się czujny, nasłuchuje i zieje. Bardzo rzadko Blues pozostaje sam w domu a jeśli nawet to na chwilę w "bezpieczną pogodę" (od momentu incydentu z drzwiami, został sam może z 3 razy:(. Niestety Blusio zrobił się bardzo wokalny i gdy tylko usłyszy dźwięk otwieranego domofonu to szczeka donośnie (doniosła mi o tym sąsiadka Sad To samo dzieje się gdy otwieramy drzwi kluczem.
Ponieważ burze u nas ostatnio są często a i okres letni sprzyja takim zjawiskom atmosferycznym, to Blusio jeździ ze mną wszędzie - do pracy, na zakupy, do stajni, na pocztę itp. Jedno jest pewne, ma niezłą socjalizację W pracy jest bardzo grzeczny, śpi koło mnie przy biurku i nie biega do ludzi, chyba że ktoś zachwycony przystojniakiem zaczyna go wołać i miziać .
Niestety muszę przyznać że mimo iż Blues jest u nas już 2 miesiące to wciąż nie mogę go rozgryźć. Często jest psem apatycznym, smutnym, nieobecnym. Po każdej burzy musi minąć nawet kilka dni (2-4) zanim Blusio w pełni dojdzie do siebie (wcześnie myślałam że to kwestia nowego miejsca i sytuacji w której się znalazł Sad Często nawet jak nie było burzy to Blusio jest... nieobecny. Gdy ma "dobry dzień" jest wesoły i energiczny, pysio ma uśmiechnięte od ucha do ucha, w oczkach ma iskierki i aż miło na niego patrzeć. Zachowuje się wtedy jak szczeniak, dla nas jest w takich momentach brykającym Tygryskiem z Kubusia Puchatka Laughing Szkoda tylko że ten Tygrysek budzi się w nim tak rzadko. Na pewno Blusio ma lepsze relacje z psami niż z ludźmi. Najszybciej potrafi go "rozkręcić" nasza Kahlan albo Indi, nam rzadko się to udaje jeśli Blusio ma gorszy dzień.
Niestety wczoraj po raz drugi Blusio warkną na mnie. Bawił się patykiem a ja podeszłam, zaczęłam go głaskać, smyrać i mimo iż widziałam, że Blues cały zastygł robiłam to dalej (nie żebym się prosiła, chciałam tylko sprawdzić jego zachowanie). Wtedy Blues warkną jednocześnie łapiąc patyka mocniej. Bez zastanowienia skarciłam go i zabrałam patyka. To było okropne, bo on się strasznie przestraszył, zamknął oczy, odskoczył prawie się przewracając, a mi serce znów mało nie pękło, więc poszłam z tym patykiem do domu, żeby się uspokoić. To okropne widzieć psa tak przerażonego, ale co miałam zrobić? W końcu to on zaczął a ja chce mu tylko pomóc, choć widzę że on jest w tym wszystkim niesamowicie pogubiony i przypuszczam że minie dużo czasu zanim Blues zaufa komuś w 100 %. Gdy się uspokoiłam i minęło kilka minut wyszłam do ogrodu, zawołałam Blusia (który schował się do samochodu), nagrodziłam go za to że przyszedł i dałam mu patyka. Blusio odbiegł z nim w trawę i zaczął go gryźć, gdy podeszłam do niego, głaskałam, smyrałam, to tym razem machał ogonem a nawet wyłożył się kołami do góry, bez problemu też oddawał mi patyka Jak widać czasem zdarzają się zabawki, które Blusio chciałby zachować tylko dla siebie, ale myślę że praca, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa Blusia powinno to zmienić (broń Boże agresją!) Jednocześnie nadal uważam, że Blues nie jest psem agresywnym!
To cudowny, kochany, grzeczny i mądry goldas, który jest niesamowicie pogubiony Sad Czasem myślę sobie jakie życie było proste przed Bluesem bo jestem zmęczona tym, że wszędzie muszę zabierać go ze sobą i nieprzespanymi nocami podczas burz, ale gdy spojrzę na niego to nabieram sił, bo wiem że warto poświęcić temu psu naprawdę wiele, bo to fantastyczny pies. Pokochałam go i chciałabym, żeby ktoś pokochał go tak mocno, bo on na to zasłużył i potrzebuje tylko czasu, zaufania, bezpieczeństwa, żeby odegnać demony. A co do burzy, postanowiliśmy spróbować farmakologi tzn. leków antydepresyjnych, które powinny mu pomóc choć częściowo, i nawet jeśli się to nie uda (choć naszej Noi pomogły) to przynajmniej spróbujemy.

Tygrysek
[link widoczny dla zalogowanych]

Kahlan, Blusio i złota dupcia Indusi
[link widoczny dla zalogowanych]

Z profilu
[link widoczny dla zalogowanych]

Z ukochanym patykiem, winowajcą całego zamieszania Sad
[link widoczny dla zalogowanych]

Blusio i Kahlan (nie rozłączna para
"Ten patyś nie jest tak fajny jak mój, więc możesz sobie go zabrać."
[link widoczny dla zalogowanych]

Z naszą królową, 14 letnią Werą.
[link widoczny dla zalogowanych]

Moje serduszko Blusio w całej okazałości Wink
[link widoczny dla zalogowanych]

Uploaded with [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Jana dnia Pon 15:58, 25 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Kora
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Komorów k/Pruszkowa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:46, 27 Lip 2011    Temat postu:

Warknięcie wcale nie musiało oznaczać "uważaj, mój patyk". Mogło też być "zaproszam do zabawy" .

Skarcenie na pewno pies zapamięta jako coś nieprzyjemnego. Czy to dobra droga? Tak miało być?

Po co do psa podchodzić? Zaproś go z patolem do siebie. Powiedz mu "Chodź, się pobawimy. Będzie fajnie" . Musisz mu pokazać, że chodzi nie o patyk a o dobrą zabawę.

Zabieranie psu zdobyczy, bez jasnej komunikacji "ja to biorę bo jestem twoim przewodnikiem" może skończyć się bolącą ręką. Warto poćwiczyć z nim "zostaw".

A myslałaś, żeby pies nauczył się traktować burzę jak coś przyjemnego? To by było ciekawe doświadczenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:08, 27 Lip 2011    Temat postu:

Jerzy, z całym szacunkiem, ale Jana jest osobą niezwykle doświadczoną zarówno w posiadaniu, jak i szkoleniu psów więc możesz śmiało powstrzymać się od "porad" i tego typu komentarzy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dorota i maciek
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 11:16, 27 Lip 2011    Temat postu:

Jerzy Kora napisał:
Warknięcie wcale nie musiało oznaczać "uważaj, mój patyk". Mogło też być "zaproszam do zabawy" .

Skarcenie na pewno pies zapamięta jako coś nieprzyjemnego. Czy to dobra droga? Tak miało być?

Po co do psa podchodzić? Zaproś go z patolem do siebie. Powiedz mu "Chodź, się pobawimy. Będzie fajnie" . Musisz mu pokazać, że chodzi nie o patyk a o dobrą zabawę.

Zabieranie psu zdobyczy, bez jasnej komunikacji "ja to biorę bo jestem twoim przewodnikiem" może skończyć się bolącą ręką. Warto poćwiczyć z nim "zostaw".

A myslałaś, żeby pies nauczył się traktować burzę jak coś przyjemnego? To by było ciekawe doświadczenie.


Przepraszam, że tutaj, ale nie mogę się powstrzymać Cool
Skoro Jurku tak dużo wiesz to może podpowiesz jak nauczyć psa, że burza to coś przyjemnego... baaaardzo jestem ciekawa ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jana
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Elbląg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:56, 27 Lip 2011    Temat postu:

Jerzy Kora napisał:
Warknięcie wcale nie musiało oznaczać "uważaj, mój patyk". Mogło też być "zaproszam do zabawy" .


Jerzy, mowa ciała Bluesa ewidentnie wskazywała na straszenie Sad Głaskałam go dalej bo chciałam wiedzieć jaki będzie dalszy jego ruch: odpuści, wycofa się czy posunie się dalej. Niestety warknął a następnym mógł być atak, a do tego dopuścić nie mogłam.

Jerzy Kora napisał:
Skarcenie na pewno pies zapamięta jako coś nieprzyjemnego. Czy to dobra droga? Tak miało być?


Ja w tym domu rozdzielam zasoby, ja kocham i cocham. Z wszystkimi psami pracuje pozytywami - swoimi i obcymi, ale są sytuacje w których pozytyw może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Jeśli Blues mnie straszy a ja odejdę to go wzmocnie, pozwolę mu wygrać i dam mu jasno do zrozumienia, że może tak pogrywać, jeśli zacznę mu wymachiwać smaczkiem przed nosem, to nagrodzę go za warczenie (o ile w ogóle zwróci uwagę na smaczek, bo gryzienie patysia, z taką zaciętością jaką robił to Blues na pewno było mega samo nagradzające). Blusio miał zapamiętać jedno - nie gryzie się ręki która go karmi! On musi nauczyć się zasad, musi zrozumieć że dostanie ode mnie wszystko, dosłownie wszystko czego zapragnie i że jest przy mnie (czy też innym człowieku) bezpieczny ale powinien traktować mnie jak partnera a nie rywala.
Zauważ że napisałam "skarciłam" a nie zbiłam, a to jest duża różnica, bo karcić można na wiele sposobów. Oczywiście ta metoda powinna sprawdzić się w stosunku do Bluesa, ale na pewno nie sprawdzi się do psów agresywnych. Blues jest psem zaniedbanym wychowawczo i właśnie teraz pokazujemy mu granice co jest ok, a co nie. Jeśli rozmawialibyśmy tu o psie agresywnym, to zachowałabym się zupełnie inaczej, ale nie będę się tu rozpisywać jak, bo to wątek Blusia a nie porady szkoleniowe Wink

Jerzy Kora napisał:
Po co do psa podchodzić? Zaproś go z patolem do siebie. Powiedz mu "Chodź, się pobawimy. Będzie fajnie" . Musisz mu pokazać, że chodzi nie o patyk a o dobrą zabawę.


Bo Blusio ma być psem bezpiecznym, którego nie będzie trzeba omijać szerokim łukiem bo warkoli pilnując swoich zasobów i zdobyczy.

Jerzy Kora napisał:
Zabieranie psu zdobyczy, bez jasnej komunikacji "ja to biorę bo jestem twoim przewodnikiem" może skończyć się bolącą ręką. Warto poćwiczyć z nim "zostaw".


Blues zna komendę "puść" ("zostaw" myli się psom z "zostań") i doskonale ją wykonuje, ale zauważ, że ja nie próbowałam odbierać mu patyka ale go głaskałam.

Jerzy Kora napisał:
A myslałaś, żeby pies nauczył się traktować burzę jak coś przyjemnego? To by było ciekawe doświadczenie.


Nie Jerzy, mam nadzieję że uda mi się nauczyć Bluesa radzić sobie z lękiem przed burzą na tyle, by Blues poczuł się choć odrobinę bezpieczniej i mógł zostać sam w domu, bo nie wyobrażam sobie życia z psem który w taki sposób reaguje na burzę. W tym momencie zachowanie Blusia jest tak desperackie, że w żaden sposób nie można z nim pracować, dlatego też postanowiliśmy pokazać mu świat pozytywniej, wprowadzając farmakologię i to tylko antydepresanty, które pomogą mu łatwiej zaakceptować lękowe sytuacje, a tym samym pozwolą nam na pracę z nim.
A tak swoją drogą, twój sarkazm jest tu zbędny. Biorąc pod uwagę iż stres (jak i ból) gdy mija powoduje zalanie mózgu endorfinami, to śmiało można powiedzieć, że długotrwały ból i stres powoduje (w konsekwencji) u psów przyjemność Sad Stąd właśnie bierze się całkowita głupota szkolenia wzmocnieniem negatywnym, gdyż osiągamy cel zupełnie przeciwny do zamierzonego.Exclamation


Nie wiem skąd wziął się ton Twojej wypowiedzi, może z niewiedzy dlatego też opisałam Ci motywy mojego działania. Niemniej weź pod uwagę iż nie wzięłam sobie do domu psa bo miałam takie widzi mi się. Drogi moje i Blusia zeszły się i wraz z Piotrem podjęliśmy świadomą decyzję że pomożemy temu szkrabowi, tak samo jak wszystkie osoby które oferują swój dom, czas i wiedzę, biorąc psa na tymczas. Poświęcamy tym psiakom bardzo dużo i choć często nie jest to proste, to tak dyktuje nam serce. Dlatego wolałabym, jakąś konstruktywną krytykę, która pomoże Blusiowi i nam, albo działania które doprowadzą do znalezienia dla niego odpowiedniego domu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jana
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Elbląg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:05, 27 Lip 2011    Temat postu:

dorota i maciek napisał:
Przepraszam, że tutaj, ale nie mogę się powstrzymać Cool
Skoro Jurku tak dużo wiesz to może podpowiesz jak nauczyć psa, że burza to coś przyjemnego... baaaardzo jestem ciekawa ...


Dorota, właśnie w odpowiedzi do Jurka, w dość pokrętny sposób wykazałam, że to możliwe, tylko że chyba nie o taką przyjemność nam chodzi Laughing


Ostatnio zmieniony przez Jana dnia Śro 12:06, 27 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mozaba




Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 21:23, 06 Sie 2011    Temat postu:

Halo?? czy Blusik też na wakacjach???. Eh Exclamation jak smutno bez Was na Forum Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jana
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Elbląg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:49, 08 Sie 2011    Temat postu:

Jesteśmy, jesteśmy, tyle że nieco zapracowani Sad
U Blusia wszystko w najlepszym porządku Very Happy Przez ostatnie 2 tygodnie nie było ani jednej burzy i Blusiowy tygrysek zadomowił się na dobre Laughing Blusio jest wesoły i zabawowy, a do tego jest cudownie grzeczny (pomijając pogonie za kotami Twisted Evil ) Blusio doszedł do wagi z przed kastracji czyli przybrał 3 kg Nadal jest chudziutki, ale zawsze to 3 kg do przodu
Niestety Blusio któregoś wieczoru zabrał się za dokańczanie naszych drzwi Sad Zdziwiło mnie to bo pogoda była rewelacyjna, ani jednej chmurki i żadnej opcji na burzę. Wyskoczyłam na chwilę do stajni i po powrocie zastałam totalny bałagan i częściowo pożarte drzwi (dobrze, że jeszcze ich nie wymieniliśmy). Okazało się że był pokaz sztucznych ogni na jakiejś prywatnej imprezie Sad
Niemniej Blusio to najsłodszy i najukochańszy golduś na świecie (no powiedzmy, że na równi z resztą mojej ferajny Laughing ) a że boi się burzy? Cóż ideały nie istnieją, a według mnie Blusiowi naprawdę blisko jest do ideału goldena
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marta.bajowa
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 2358
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Dzierżoniów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:57, 01 Paź 2011    Temat postu:

W imieniu Jany, która niestety przebywa w szpitalu, chciałam Wam powiedzieć, że u Bluesa wszystko w porządku. Baraszkuje z psimi kolegami i nadal otwiera się na ludzi. Niestety Bluesowi zdarzył się kolejny incydent warknięcia przy ulubionej zabawce, dlatego praca nad tym zachowaniem musi być kontynuowana.

Blues osiągnął też już jakiś czas temu pełną dawkę leku. Jednak nadal zdarzają mu się niewiadomego pochodzenia incydenty niszczenia. W związku z tym Blues często towarzyszy w wyprawach w różne miejsca by nie wywoływać u niego dodatkowej frustracji powodowanej separacją i lękami. To też zachowanie, nad którym praca ciągle trwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina Lankowa
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 1317
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:13, 01 Paź 2011    Temat postu:

Dużo zdrowia dla Jany przede wszystkim!!
Dobrze, że u Blusia wszystko w porządku, pod kontrolą Smile
Marta, osiągnął "pełną dawkę leku" czy "lęku"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
FUNDACJA AUREA



Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Piła

PostWysłany: Sob 18:45, 01 Paź 2011    Temat postu:

Karolina Lankowa napisał:
Marta, osiągnął "pełną dawkę leku" czy "lęku"?

Karolinko, leku:

Jana napisał:
... A co do burzy, postanowiliśmy spróbować farmakologi tzn. leków antydepresyjnych, które powinny mu pomóc choć częściowo, i nawet jeśli się to nie uda (choć naszej Noi pomogły) to przynajmniej spróbujemy.



Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mozaba




Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 22:36, 28 Paź 2011    Temat postu:

Co słychać u Blusika ? Jano mam nadzieję, że u Ciebie już wszystko dobrze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jana
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Elbląg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:41, 01 Lis 2011    Temat postu:

Witajcie
W końcu znalazłam trochę sił i mam dostęp do netu, dlatego na wstępie chciałabym wytłumaczyć się i przeprosić za brak info o Blusiu na forum.
Niestety gdy zbieram się żeby usiąść do netu, za chwile ląduję na patologi ciąży. Poleżę tam trochę, wracam do domu gdzie na początku leżę przykuta do wyra, zaczynam czuć się lepiej, pewniej, wstaje i... ląduję znów w szpitalu :-(
Tak to jest jak maleństwo jest niesamowicie ruchliwe i ciekawe świata, a mama ma "mrówki w pupie" bo całe życie była bardzo aktywna i nagle jest zmuszona do leżenia. Wrrr, nie życzę nikomu. Kilka razy rozmawiałam o Blusiu z Martą (dzięki za info o nim na forum) ale bardzo trudno mi było zebrać się do kompa. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie
Ale wracając do Blusia. Przez ten okres w którym o nim nie pisałam nie wydarzyło się nic szczególnego. Tak jak pisałam wcześniej jest to cudowny facet o wielkim serduchu, który uczy się ufać ludziom i żyć ze swoimi lękami.
Od bardzo dawna Blusio nie zostaje sam, chyba, że w momentach w których Piotr przyjeżdża do mnie do szpitala. W zasadzie Blusio większość dnia spędza z Piotrem i innymi futrzakami. To spowodowało że Blues i Piotr bardzo się zżyli i chłopak jest wpatrzony w mojego męża jak w obrazek Nie zmniejszyła się przy tym jego ufność w stosunku do mnie. Gdy jestem w domu zawsze Blusio jest przy mnie i całymi dniami leżakuje ze mną w łóżku. Blusio jest też bardzo wrażliwy na wszelakie zmiany emocjonalne w okół niego. Gdy zaczyna się dziać ze mną coś niedobrego, Blusio nie odstępuje mnie na krok. Idzie ze mną do łazienki, jest niemalże przyklejony do mnie gdy się ubieram i zawsze patrzy na mnie takimi smutnymi oczami gdy wychodzę do szpitala, jakby wiedział że dzieje się coś niedobrego, a potem na spacerach (z relacji Piotra) często stoi i wypatruje mnie, a gdy zobaczy kogoś podobnego to gna radośnie żeby się przywitać, po czym wraca smutny i zawiedziony że to nie ja :-(
Taki jest z niego kochany i wierny przyjaciel!
Jeśli chodzi o lęki Blusia, to trudno jest nam w tej chwili cokolwiek powiedzieć, bo burze do wiosny mają urlop Schodzimy już z dawkami leków, ale z całą pewnością można powiedzieć że leki pomogły. Jeśli nie bezpośrednio na lęki burzowo - hukowe, to na poprawę samopoczucia. Blusio stał się bardziej otwarty, weselszy, bardziej rozluźniony. Kilka razy w domu słyszeliśmy wystrzały petard, i gdy są to pojedyncze strzały to Blunisław często nawet się nie obudzi. Gdy strzały się powtarzają i są głośne, Blusio podniesie główkę i patrzy w okno. Nic więcej. Nie wiem jak by się zachował gdy nie było nas w domu.
Na początku września (chyba, bo było to już dawno) znów zdarzyło się chłopakowi warczeć gdy głaskałam go gdy bawił się swoim ukochanym misiem. Od tamtej pory jest wszystko o.k i mam wrażenie, że tym razem na dobre (odpukać w niemalowane!). Blusio sam z siebie przynosi nam zabawki i zachęca do wspólnej zabawy, choć najczęściej kończy się ona jego zabawą z zabawką sam na sam, ale tylko po tym, jak po wspólnej zabawie oddaje nam zabawkę i w ten sposób dostaje ją z powrotem dla siebie na wyłączność Często też "gździ się" z zabawkami sam i cudnie to wygląda, bo widać wtedy, że chłopiec cieszy się życiem. Gdy go zawołamy to leci z tą zabawką do nas radośnie i wtedy bawimy się razem
Niestety Blusio jest psem dość wymagającym żywieniowo. Prawdopodobnie jego dożywianie się na ulicy przez lata, wieczna robaczyca itp. spowodowały iż chłopiec ma bardzo wrażliwy ukł. pokarmowy. Jakiekolwiek delikatne zamiany diety czy psie przekąski powodują u niego rewolucje żołądkowe. Za to gotowany kurczaczek z marchewką i sucha, namoczona karma, błyskawicznie znikają w czeluści pięknego pysia i nie szkodzą jego brzuszkowi
Blusio najbezpieczniej czuje się w towarzystwie innych psów. Gdy Piotr zabiera ferajnę na działkę i wypadnie na Blusia dotrzymywanie mi towarzystwa w domu, to chłopiec bardzo tęskni za resztą futrzaków. Leży koło mnie i tęsknie patrzy na drzwi, a gdy psiaki wrócą to radości i zabaw nie ma końca
To chyba było by na tyle, wracam do wyrka zanim Piotr się obudzi i zacznie na mnie krzyczeć, że przesiaduję przy kompie zamiast leżeć Wink
Poproszę go o zrobienie przystojniakowi jakiejś foty na spacerze, może uda mu się panując nad całą piątką coś ładnego pstryknąć


Ostatnio zmieniony przez Jana dnia Wto 17:31, 01 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolina Lankowa
DOM ADOPCYJNY



Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 1317
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:04, 15 Lis 2011    Temat postu:

Jana dziękujemy za informację!! Trzymamy mocno kciuki i za Bluesia, i za Ciebie i Twoje Maleństwo! Cierpliwie czekając na kolejne, jeszcze lepsze wieści! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum robocze Fundacji AUREA Strona Główna -> W Psim Niebie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin