|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:58, 01 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Nie jeden psi zabieg (cięższy czy lżejszy) już przeszłam i nigdy nie widziałam żeby pies po zabiegu był taki osowiały, a dzisiejszy rzewny płacz Bluesa spowodował, że ja wymiękłam i od jutra daje mu zastrzyki Piotrek :-(
Znam takich szantażystów i hipochondryków (np. nasza terierka Noa:-) ale w tym konkretnym, Blusiowym przypadku to nie to samo. Blues jest psem, który nie zna zabiegów pielęgnacyjnych, zastrzyków ani ludzi którzy są przy nim. Nie zapominajmy, że on wciąż nam nie ufa do końca a do tego skrzywdziliśmy go (w jego mniemaniu) zabiegiem, a każda moja interwencja w ranę (przemywanie) czy zastrzyki to kolejny stres dla niego. On chyba po prostu wymiękł, po tak dużych i nie przyjemnych zmianach w swoim życiu. Tu nie chodzi tylko o ból fizyczny, a poczucia bezpieczeństwa niestety nie da się zastąpić lekami przeciwbólowymi
A żeby zakończyć optymistycznie - dziś po powrocie Piotra z pracy , Blues po raz pierwszy od zabiegu zaczął się uśmiechać i nawet przez chwile podgryzał z radości Piotra za rękę a potem o mało nie zaczął bawić się Kahlan Jednym słowem - idzie ku lepszemu
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:58, 03 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Blusio czuje się coraz lepiej. Szwy są ładne i blade, krwiak i opuchlizna powoli schodzą Samopoczucie Blusio też ma znacznie lepsze. Zaczyna bawić się z Kahlan (co musimy tłamsić w zarodku, bo ich zabawy bywają bardzo burzliwe a nie chcemy nadwyrężać rany Bluesa), na spacerach Blues porusza się znacznie swobodniej, w domu wpycha się do łóżka i wygłupia się z Piotrem
W tym tygodniu rozmawiałam długo z Jackiem Gałuszką o burzowych lękach Blusia. Jacek zasugerował kamizelkę przeciwlękową podczas burz, ale też zwrócił moją uwagę na kilka zachowań Blusia. I tu WIELKIE podziękowania - Jacku, jak zwykle jesteś wielki
Zaczęłam obserwować Blusia, w pamięci przeglądać jego zachowanie i doszłam do pewnych wniosków (opierają się one na dotychczasowych obserwacjach i nie koniecznie muszą być słuszne).
Blues jest psem który prawdopodobnie był nękany - psychicznie lub fizycznie. Nie jest on grzeczny sam z siebie, on boi się być niegrzeczny Gdy podniesie się głos Blusio robi się "mały jak pchła". Prawdopodobnie prawdziwy Blusio jest zupełnie inny niż nam się objawiał przez ostatni miesiąc, bo doszedł lęk związany ze zmianą domu. To nie oznacza że Blusio będzie niesfornym psem, po prostu trzeba mu teraz pokazać, że bycie grzecznym może się opłacać i wcale nie musi się przy tym bać, że może być sobą (co zresztą robimy:-).
Do tego Blusio ma lęk separacyjny, który łączy się z lękiem przed burzą i daje taki efekt jak już widzieliśmy (desperacja i destrukcja:-( Dlatego trzeba nad tym pracować dwutorowo. Lęk separacyjny choć nie objawiał się dotychczas w normalnych sytuacja może się ujawnić, że gdy Blusio poczuje się już bezpiecznie i zwiąże się z nowymi ludźmi.
Jednym słowem poczucie bezpieczeństwa jest teraz Blusiowi najbardziej potrzebne i trzeba nad tym mądrze pracować (trening klatkowy itd.) jednocześnie dając mu radość życia, bo to w końcu jeszcze dzieciak (wg. mnie jest on bardzo niedojrzały jak na swój wiek).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agunda
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Olkusz Płeć:
|
Wysłany: Nie 13:18, 03 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Super, że Blusio czuje się już lepiej
Czekam na te piękne foty pacjenta.
Jana a tak w wielkim skrócie co to jest ta kamizelka przeciwlękowa ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ewa_BoNic
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 995
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:35, 03 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Agunda [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agunda
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Olkusz Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:48, 03 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
dzięki Ewa nie wiedziałam, że takie cuda istnieją
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:01, 03 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Tańsza wersja kamizelki to obwiązanie psa elastycznym bandażem (porada z książki "Mój pies się nie boi").
Ostatnio zmieniony przez Agata_Emi_Lili dnia Nie 17:01, 03 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Śro 11:22, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Blusio już bez szwów, ranka goi się ładnie, jedynie w fałdkach skóry przy pindolku trochę jest jeszcze zaczerwieniona. Samopoczucie ma niezłe, ale dużo mu jeszcze brakuje do stanu z przed zabiegu.
Blusio zakochał się z Piotrze i chyba przy nim czuje się bezpiecznie. Niestety wiąże się to z koniecznością mega czujności, bo Blues na każdym spacerze wypatruje Piotra, zrywa się do podjeżdżających samochodów na parking itp.
Niestety od zabiegu Blusio raczej nie miał apetytu i często nie jadał nawet dwóch posiłków a trzeci ledwo skubnął. Myślałam iż jest to spowodowane bólem, dyskomfortem (w brzusiu przecież też są szwy) bo zatruć się nie mógł (spacerujemy teraz na smyczy) i nie miał okazji nic chapnąć na spacerze. Niestety z poniedziałku na wtorek Blues zaczął wymiotować, najpierw karmą, później samą wodą i żółcią. Wet kazał zrobić Blusiowi głodówkę a później wprowadzać lekkostrawną karmę gotowaną i przechodzić powoli na suchą. Jeśli wymioty się powtórzą lub będzie działo się coś niepokojącego powtarzamy badania krwi i szukamy przyczyny.
Dostaliśmy też zgodę na nieforsowny spacer za miastem, więc jak pogoda się poprawi, wybierzemy się na łąki lub do lasu i może w końcu porobię jakieś foty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:11, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Pojechaliśmy na krótki spacer na działkę, ale niestety spacer okazał się bardzo krótki, bo Blusio pocieszył się wolnością z 3 min. później wyglądał jak "zbity pies" więc pomyślałam, że może za dużo wrażeń, że ranka go boli itp. Niestety Blues po chwili, gdy zbieraliśmy się do samochodu, zaczął wymiotować (zjadł dziś prawie całe śniadanie)
Jak on ma przytyć skoro wciąż jest na głodówce, bo albo wet zaleca, albo Blusio sam sobie ją robi a jak już coś zje to wymiotuje Rano znów wizyta u weta (ostatnio jestem tam codziennie
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Już po minie widać że coś go boli
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Jana dnia Śro 22:19, 06 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Śro 22:18, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Ja się martwię, że coś z Blusikiem jest nie tak, skoro wymiotuje... Przecież to nie jest efekt uboczny po operacji, prawda? Zakładając oczywiście, że zabieg przeszedł prawidłowo.
A może coś się stało z jelitami, skoro jest taka reakcja zwrotna na pokarm? Może po operacji są gdzieś skręcone/zatkane i nie ma drożności...? Pamiętam, jak było z Kasparem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:25, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Nie wiem sama Nasz wet jest naprawdę dobrym chirurgiem, ale ... każdemu zdarza się błąd. Oj nie, to nie to Kupsko robi w miarę ładne, trochę marchewkowe ale drożność jakaś jest. No to teraz już nie będę spać do rana Zaraz poczytam o Kasparze, żebym wiedziała o co pytać jutro weta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Śro 22:29, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Jana, Kaspar po zjedzeniu plastikowej laleczki, która utkwiła mu w jelitach jadł i załatwiał się normalnie przez ok. 3 tygodnie! Dopiero po takim czasie nastąpiła pełna blokada jelit.
Ja naprawdę nie chcę Cię straszyć, przepraszam! Ale dla mnie to takie dziwne, że psiak wymiotuje ot sam z siebie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:59, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Blusio raczej nie należny do tych psiaków co gryzą i pożerają co im do pysia wpadnie. Jutro zrobimy wszystkie badania i zobaczymy co się dzieje, a jak będzie trzeba to w piątek pojadę do Olsztyna do profesora Rychlika (to najlepszy w Polsce specjalista od układu pokarmowego, uratował nam kiedyś DJ'ka).
O dziwo Blusio doprasza się teraz jedzenia, co mu się wcześniej nie zdarzało.
Ostatnio zmieniony przez Jana dnia Śro 23:00, 06 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:49, 07 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Wyniki badań krwi Blusia są bardzo dobre (lepsze niż wcześniej, płytki krwi bardzo fajnie wzrosły , brzuszek mięciutki, w gardle pusto, gorączki nie ma.... jednym słowem nie wiadomo co się dzieje z brzuszkiem ale hipotez jest wiele (bakterie namnożone w jelitach po zabiegu gdy upośledzona była perystaltyka; leki przeciwzapalne po zabiegu uszkodziły śluzówkę itp.). Na 98 % wykluczone jest żeby podczas zabiegu coś się "popsuło" choć jak to nasz wet Marek powiedział "zawsze może się coś dziać, w końcu nieźle tam namieszaliśmy" (chodziło o sam fakt ingerencji w jamę brzuszną). My ufamy Markowi bo jest naprawdę świetnym chirurgiem i wątpię żeby z pod jego ręki wyszedł błąd w sztuce. Na razie nie ma wskazań do szukania ciała obcego. Blusio dostał kolejną petardę zastrzyków w lecznicy i jeszcze więcej "na wynos" + tablety (fuj ) Teraz leczymy, czekamy, obserwujemy, gotujemy lekkostrawnego kurczaczka z ryżem i marchewką. Jeśli po kuracji albo w trakcie nadal będą wymioty to tak jak pisałam wczoraj, pojedziemy do Olsztyna. Marek jest genialny, ale gastroskopię wolę żeby robił prof. Rychlik, którego nikt w Polsce nie przebije jeśli chodzi o ukł. pokarmowy
Samopoczucie Blusio ma nie najgorsze, tak dziś pogonił kota przed domem, że mało mi serce nie wyskoczyło (jestem pewna, że Blusio ma w genach charta - nie da się w inny sposób wytłumaczyć tej prędkości u goldena . Nie dość, że przestraszyłam się że szlak trafi Blusiowe szwy to jeszcze nie przeżyłabym gdyby dopadł tego kota
Pierwszy raz tak się zachował na widok kota, wcześniej je ignorował
Padam już na nos, do tego mojemu Halusiowi popuchły nogi i dopiero co wróciłam do domu Będę potrzebowała urlopu po urlopie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Pią 11:13, 08 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Zapomniałam wczoraj napisać, że Blusio przytył u nas 1 kg (ważony w dniu zabiegu), niestety wczoraj gdy go zważyłam okazało się że od zabiegu schudł 3 kg Na razie (odpukać) Blusiak czuje się dobrze, je i nie wymiotuje, choć to jeszcze za krótko żeby się tym cieszyć.
Niestety dzieje się dokładnie to co przewidzieliśmy z Jackiem
Piotr rano wybył do pracy a ja do stajni rehabilitować nogi Haluta (nie było mnie 2 godz.) Pod naszą nieobecność łobuz Blues niestety dobrał się do pierwszych drzwi Zazwyczaj nie zamykamy tych drzwi, bo jak Wera powali się przy nich to nie da się wejść do domu (panienka śpi w najlepsze i ma wszystko w nosie:), ale po Bluesowej destrukcji w ramach bezpieczeństwa zamykamy oboje.
Na szczęście drzwi są tylko lekko obdarte z farby i porysowane, ale biorąc pod uwagę dzisiejszą piękną, słoneczną pogodę, można śmiało powiedzieć że Blues ma ewidentnie lęk separacyjny (może dla tego mieszkał w budzie, żeby nie niszczył ludziom mieszkania?). Miałam nadzieję że zaczną nad tym pracować już jego nowi ludzie, ale chyba nie ma na co czekać, więc zabieramy się do roboty już dziś.
Ponieważ leczenie i zabieg Bluesa pochłonął małą fortunę, byłabym bardzo wdzięczna za datki dla Bluesa na konto fundacji, która pokrywa wszystkie koszty jego leczenia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jana
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Elbląg Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:28, 11 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Blues czuje się dużo lepiej, nie wymiotuje i zaczyna wracać do formy fizycznej i psychicznej z przed zabiegu Dzisiaj odstawiamy część leków, będziemy gotować mu jedzonko jeszcze kilka dni i powoli przechodzić na suchą karmę.
Wczoraj nawiedziła nas bardzo gwałtowna burza i przeżyliśmy z Blusiem prawdziwą gehennę:-( Mimo iż Piotr był w domu, Blues zaczął drapać drzwi, na szczęści dał się od nich odwołać, ale trzeba było cały czas zajmować się nim. Po chwili gdy wróciłam do domu owinęłam Blusia bandażem elastycznym. Niestety nie zdało te egzaminu i mam wrażenie że Blues był jeszcze bardziej zestresowany, bo próbował to z siebie zdjęć.
To była pierwsza burza, przy której mimo iż byliśmy z nim to Blues zachowywał się bardzo niespokojnie Ział jak lokomotywa, kręcił się, biegał, chciał wyjść itp. Faktycznie burza była bardzo gwałtowna, pioruny waliły jak szalone i trwało to ponad 1,5 godz.
Niestety też kolejny raz Blues przedwczoraj urządził polowanie na kota przed domem. U Gosi akceptował kota i u nas na początku też całkowicie ignorował koty, więc nie za bardzo rozumiem co mu się poprzestawiało w główce, że nagle zaczął na nie polować i ma przy tym niezłą frajdę Może domowe koty inaczej pachną niż dzikusy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|