|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:04, 22 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Martwi ten zapęd niszczycielski Lunki, bo świadczy o silnym stresie, jaki niunia przeżywa :-(
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Magda Markizowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 11 Sty 2012
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Radzymin/Łosie Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:12, 22 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Masz rację Agata- ale stres występuję jak zostaję sama w domu, moja sunia tez tak miała- przeszło po 2 latach i nie wiele pomagało. Metoda wymęczenia przed wyjściem do pracy, zostawiania zabawek, kości z drewna, perfumowania obicia kanapy i rózne inne książkowe metody- nic a nic nie pomogło- aż samo mineło i teraz pozostał jej tylko niszczycielski zapęd do zabawek- średnio każdą załatwia w 10 minut.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:48, 22 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Gawronki napisał: | A to łobuziara z Lunki.Czy ona tak robi podczas twojej nieobecnosci w domu Beata?Jakie sa na to sposoby?cierpliwosc, to wiem ale tak konkretnie... |
Na razie jedynym skutecznym sposobem, aby sunia nic nie zniszczyła jest pozostawienie jej w klatce albo stała obecność człowieka.
Jedyną regułą jest niszczenie w czasie mojej nieobecności. A poza tym u Lunki nie ma żadnej innej prawidłowości - może coś zniszczyć po intensywnym ponad godzinnym spacerze, a po krótkim półgodzinnym niczego nie ruszy; może zostać luzem bardzo krótko (schodzę tylko do piwnicy i wracam za 5 minut) i wtedy coś dorwie, ale może się tak zdarzyć, że nie ma mnie 2-3 godziny albo dłużej i wszystko jest OK. Nadal ciężko wyczuć, co skłania maluchę do niszczenia. No, cóż jeszcze obadamy parę sytuacji i zobaczymy, co artystka na to .
A tu Lunka w klatce, pełen luzik w czasie jedzenia
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez maksiorek dnia Śro 22:50, 22 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tamara Markizowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Radzymin/Łosie Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:48, 23 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Naszej Sabie(A gryzła wszystko co tylko się dało ugryżć) pomogło mnóstwo różnych gryzaków -gumowych,drewnianych.Codziennie przed wyjściem trzeba było zostawiać inne.Nowe były ciekawsze a starymi sie nudziła.Wymieniliśmy codziennie przed wyjściem na nowe tzn.dawane co kilka dni a wczesniej chowane.no i oczywiście kostki np.wapienne.Napewno błędem byłoby zamykać psa w jednym pomieszczeniu bo wtedy zniszczy dużo więcej próbując się wydostać.Nasza Saba miała takie niszczycielskie zapędy bardzo długo,ale właśnie duża ilośc gryzaków trochę ją zajmowała.Z czasem to minęło.Ztego co widzę Maksiorki nie ograniczają jej dostępu do pomieszceń skoro wszamała kanapę.Myślę jednak że to stres przed pozostaniem samej w domu kiedy opiekun wychodzi.Podłoże tego to pewnie strach przed porzuceniem-tego już doświadczyła.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:05, 23 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Tamara&Markizek napisał: | Naszej Sabie(A gryzła wszystko co tylko się dało ugryżć) pomogło mnóstwo różnych gryzaków -gumowych,drewnianych.Codziennie przed wyjściem trzeba było zostawiać inne.Nowe były ciekawsze a starymi sie nudziła.Wymieniliśmy codziennie przed wyjściem na nowe tzn.dawane co kilka dni a wczesniej chowane.no i oczywiście kostki np.wapienne.Napewno błędem byłoby zamykać psa w jednym pomieszczeniu bo wtedy zniszczy dużo więcej próbując się wydostać.Nasza Saba miała takie niszczycielskie zapędy bardzo długo,ale właśnie duża ilośc gryzaków trochę ją zajmowała.Z czasem to minęło.Ztego co widzę Maksiorki nie ograniczają jej dostępu do pomieszceń skoro wszamała kanapę.Myślę jednak że to stres przed pozostaniem samej w domu kiedy opiekun wychodzi.Podłoże tego to pewnie strach przed porzuceniem-tego już doświadczyła. |
Tak, tylko zapominasz o jednym – u mnie są 3 psy i pozostawienie ich samopas z gryzakami, kośćmi lub czymkolwiek innym „zjadliwym” jest nieco ryzykowne, bo nie wiadomo, co by im mogło wpaść do główek. Zabawki leżą i nie ma problemu, ale z jedzeniem nie zaryzykuję pozostawienia ich samych. Tak samo zamknięcie któregokolwiek z pomieszczeń nie wchodzi w grę, bo spryciula Goldisia otwiera wszystkie drzwi, nawet te otwierające się do wewnątrz, więc ta opcja z ograniczeniem dostępu też odpada.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tamara Markizowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Radzymin/Łosie Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:09, 23 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
W Twoim przypadku to rzeczywiście jest niemożliwe.Poddawałam pomysł gawronkom,bo w jednym z postów pytali jak to ogarnąć jeżeli pies gryzie.Z tego co wyczytałam u gawronków będzie to pierwszy pies.
Nie wszystkie rady i pomysły nadają się jeżeli w domu jest kilka psów.
Ostatnio zmieniony przez Tamara Markizowa dnia Czw 20:17, 23 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:12, 23 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Tamara&Markizek napisał: | No tak to racja,To mogłoby skonczyć się nieciekawie. |
I własnie dlatego będziemy ćwiczyć inne warianty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:40, 29 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Trochę nas nie było, a więc wrzucam zaległe zdjęcia Lunki. Resztę będę powoli uzupełniać. Zacznę od tego, że Lunka to teraz całkiem inna sunia niż ta, która do mnie trafiła. Wesoła, chętna do zabawy, jedzenia i głupot.
Zakładanie obroży i przypinanie smyczy nie wywołują już stresu, tylko kojarzą się suni prawidłowo, czyli ze spacerkiem. Chociaż gwoli ścisłości na samo zapinanie smyczy Luna wykonuje bezwiednie „siad” i zastyga na moment w bezruchu, ale bez oznak paniki. Co do spacerów – na skwerze niedaleko ulicy biega tylko na smyczy automatycznej, natomiast na kamionce i w klubie luzem. Przywołanie do mnie 99,99%. Od paru dni staram się, aby na jeden spacer Luna wychodziła bez moich futrzaków. Idziemy wtedy na kamionkę, żeby sunia mogła się swobodnie wybiegać. Niunia zachowuje się spokojnie, ale widać, że jeszcze jej brakuje towarzystwa mojej starszyzny, bo ogonek noszony jednak niezbyt wysoko. Nieobecność moich futrzaków nie przeszkadza jej jednak aż tak bardzo, bo gryzie i przynosi patyki, dostaje głupawki czy też bawi się ze mną.
W związku z tym, że Lunka chodzi na niektóre spacery sama, to i w domu też zostaje sama. W zeszłym tygodniu Maksior i Goldisia były na przeglądzie u weta (zajęło nam to razem jakieś 3 godzinki), a Lunka została na włościach. Przed naszym wyjściem dostała na osłodę wędzone ucho. Po naszym powrocie cieszyła się jak głupia. Żadnych strat nie odnotowano, a dywaniki i wersalka w stanie nienaruszonym.
Jazda samochodem to nadal duży stres dla Lunki. Za każdym razem jak podchodzimy do garażu, sunia wyraźnie markotnieje i opuszcza ogon. Sama jazda - nawet na krótkich odcinkach (15-20 minut) - wywołuje ślinienie i wymioty.
Od dobrych paru dni sunia tak się rozkręciła, że nawet w domu zaczepia i zmusza Maksia do zabawy. Rano przed wyjściem na spacer, kiedy Maks próbuje jeszcze urwać parę minut snu oraz wieczorem około 22-23.
Co do nowych miejsc i sytuacji. Parę razy Lunka była ze mną na spacerze tam, gdzie jest większy ruch uliczny i więcej ludzi. Jeżdżące samochody jej nie przerażają, ale nadal woli iść z dala od ściany budynku, co przy wąskim chodniku jest trochę niebezpieczne; nadchodzący ludzie w grupie to też jeszcze dla niej sytuacja niezbyt komfortowa, ale bez paniki. Lunka miała też spotkanie z panią i jej małą paroletnią córeczką. Dała się pogłaskać bez problemu, stosunek do dziecka prawidłowy, dała się małej pogłaskać, przytulić i biegała za rzuconymi przez nią patyczkami.
Na zdjęciach poniżej jest też cała trójca wśród opon – byliśmy u wulkanizatora i Lunka na początku się trochę zestresowała, ale później nie przeszkadzał jej hałas w warsztacie. Niewątpliwie pomógł tu suchy chlebek, który Maksior zawsze wyżebrze od pana wulkanizatora.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pasiasta Alicja
GRUPA ORGANIZACYJNA
Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 3019
Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Bielsko-Biała Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:29, 29 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Widac, ze pannica woli towarzystwo Maksiora.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:26, 01 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Trochę nas nie było, a więc zdjęć się uzbierało sporo; opisy będę powoli uzupełniać.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez maksiorek dnia Wto 17:27, 01 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Wto 23:00, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
A tak Lunka dzielnie maszerowała na wystawę w Świerklańcu
Ostatnio zmieniony przez maksiorek dnia Śro 22:17, 16 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:18, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
W niedzielę pojechaliśmy całą bandą na wystawę do Świerklańca. Lunka dostała na drogę tabletkę i podróż na szczęście zniosła bez „wywnętrzania się“. Z samochodu wysiadła cała happy i dzielnie zasuwała na ring w towarzystwie Goldisi i Maksiora (jak widać na załączonym, niestety jedynym, obrazku).
Lunka przez cały czas wystawy spisała się wręcz wzorowo . Spokojnie siedziała w kojcu najpierw z Maksiem, a potem z Goldisią. Niestety artystka Goldi wykoncypowała sobie, że można napierać swoim jestestwem na kojec i w ten sposób dostać się do pańci . Tak więc całą wystawę sunie spędziły na pałętaniu się między ludźmi i psami. Lunka bez stresu podchodziła do innych psów i ludzi oraz wręcz koncertowo pilnowała stołu z jedzonkiem . Każda podniesiona ręka w okolice głowy skutkowała hipnotyzującym wpatrywaniem się Lunki w ludzia. Niunia pilnowała zwłaszcza wszystkich fotografujących i rozmawiających przez telefon, mając nadzieję, że to cuś w rękach ludzi to jedzonko . Bez zbytnich krępacji przysiadała się do takiego człowieka i cierpliwie czekała sierotka na jakiś „kąsek”. W swej desperacji żebraczej posunęła się nawet do tego, że przysiadła się do nieznanej dziewczyny, która miała aparat lub kamerę na bardzo niskim statywie i robiła zdjęcia kucając na trawie. Lunka zaglądała w oczy, pchała nochalka do aparatu i całkiem bezczelnie próbowała wysępić ten aparat jako coś jadalnego .
Inna scenka. Podczas gdy ja rozmawiałam z hodowczynią Goldisi, to Lunka poznawała się z jakimś rudym psistojniakiem. Dopóki rudy nie miał zapędów „prokreacyjnych”, to było OK, ale po chwili tylko jedno mu było w głowie. Lunka się zeźliła, najpierw zawarczała na chłopaka, a potem go pogoniła jak próbował na nią wskoczyć - i tak parę razy. W końcu odeszłyśmy z suniami, żeby chłopaka zbytnio nie rozpraszać przed wejściem na ring. Po jakimś czasie wróciłyśmy, a Lunka wpadła na genialny pomysł testowania chłopaka. Najpierw go goniła jak zbliżał się do niej i był zbyt namolny, a za moment sama podchodziła do niego, siadała obok i czekała cierpliwie na jego zbliżenie, żeby go po chwili pogonić . I tak parę razy z rzędu.
W Świerklańcu spędziliśmy cały dzień, jak wyjechaliśmy o 7 rano, tak wróciliśmy przed 20. Wszystkie psy zjadły pyszną kolację i padły jak kawki, a kolejny spacerek zaliczyły dopiero następnego dnia rano.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Wto 21:26, 22 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj byłyśmy z Lunką u pana doktora (oczywiście w towarzystwie Goldisi, żeby niuni było raźniej).
Rano na spacerze Lunka nie zaczepiała Maksiora do zabawy, ale zrzuciłam to na karb upału. Jednak po powrocie nie chciała jeść śniadania i to już było coś niezbyt normalnego u suni. Na popołudniowym spacerze znowu Lunka była spokojna, nie zaczepiała Maksiora, ani nie chciała biegać, tylko leżała na trawie. Zaczęłam sunię dokładnie oglądać i zauważyłam, że Lunka ma trochę mokrą sierść na swoim udku, a od wewnątrz noga jest gorąca i opuchnięta. Odprowadziłyśmy Maksia do domu i pojechałyśmy do weta. Pan doktor pomacał, zmierzył temperaturę – 42 stopnie i stwierdził, że to krwiak albo ropień, który dopiero może pęknąć. Lunka dostała zastrzyk, tabletki i maść na wieczór oraz rano.
Na kolację sucha karma była beee, ale jedzonko Naturediet zjedzone z wieeeelkim apetytem. Na wieczorny spacerek Lunka wyszła niezbyt chętnie i widać już było, że jednak nóżka jej dokucza. Teraz niunia odpoczywa przytulona do Maksia. Później jeszcze zmierzymy temperaturę i zobaczymy, czy lekarstwa zaczęły działać. Jutro jedziemy na kontrolę.
Ostatnio zmieniony przez maksiorek dnia Wto 21:31, 22 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:38, 27 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Lunka ma się już całkiem dobrze. Wczoraj byliśmy całą bandą na kontroli u pana doktora i wszystko wskazuje na to, że wszystko zdąża w dobrym kierunku, a tylko ranka musi się zagoić. Poprawę w zachowaniu i samopoczuciu suni było widać już po pierwszym dniu podawania lekarstw, ale dopiero dzisiaj ostatni antybiotyk, a tabletki do wtorku i Lunka będzie jak nowa. Krwiak lub ropień na szczęście poddał się działaniu lekarstw i nie pękł tylko się wchłonął (cztery pierwsze zdjęcia dla ludzików o mocniejszych nerwach, bo na początku nie wyglądało to zbyt ładnie). Dzisiaj już jest tylko strupek, na który sunia na szczęście nie zwraca większej uwagi i nie wylizuje go, a więc wszystko ładnie się goi.
Nie mam zielonego pojęcia, co mogło być powodem takiego stanu Lunki, a wszystko rozegrało się w ciągu zaledwie dwóch dni. Zadrapanie przez kota na sto procent nie, bo sunia nie ma z nimi styczności; w zabawie z Maksiem używają w zasadzie tylko przednich łapek i pyszczydeł do wzajemnego podgryzania się; pan doktor powiedział, że mogło to być najzwyklejsze w świecie zadrapanie przez gałąź lub kolczasty krzak, a że wszystko było pod futrem, to nie było tego widać od razu.
W każdym bądź razie od wczoraj Lunka znowu szaleje na całego, nie odpuszcza Maksiorowi na spacerach i go „molestuje”, dostaje głupawki, a więc wszystko wróciło do normy.
Na zdjęciach kolejne dni jak wyglądała rana i postępy w leczeniu – nazajutrz po znalezieniu ranki i wygoleniu miejsca przez pana doktora:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
po drugim dniu leczenia samopoczucie wyraźnie poprawiło się
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
po trzecim dniu podawania lekarstw
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
a tu już sobota i „hulaj dusza, piekła nie ma”, czyli zabawy, gryzienie patoli i cała reszta po staremu
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
A tu jeszcze kilka starszych zdjęć Lunki jak „zagryza” Maksiora na spacerze w klubie
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
i jakieś dwa zdjęcia z wystawy w Świerklańcu
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Od tygodnia Lunka zostaje sama w domu z moimi futrzakami od 7 rano do 16 i nic nie nabroiła, więc mam nadzieję, że chyba niunia już na dobre zapomniała o swoich niszczycielskich zapędach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
maksiorek
DOM ADOPCYJNY, DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Opole Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:22, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Łapka Lunki już prawie w porządku, jeszcze tylko musi porosnąć włosem i nie będzie śladu po krwiaku . Na spacerkach sunia uskutecznia tarzanko w trawie, aportuje patole, potem je zazwyczaj wióruje, a w tak zwanym międzyczasie próbuje zagryźć Maksia (do Goldisi jakoś nadal nie ma śmiałości ). Lunka coraz więcej czasu biega już luzem i bardzo ładnie się pilnuje mnie i moich futrzaków. Nawet jak zobaczy w oddali jakiegoś psa, to nie biegnie do niego bez pozwolenia.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Niestety od jakiegoś czasu suni znów włączyła się opcja „dekoratora wnętrz” . Jedynym skutecznym sposobem, żeby Lunka nie dorwała się znowu do wersalki, jest zamykanie pokoju, gdy wychodzę z mieszkania (Maksior co prawda bardzo niepocieszony, bo nie może się wylegiwać na łóżku, ale wersalka za to w stanie niepogorszonym).
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Samochód to nadal nie lada wyzwanie i przeżycie dla Lunki, ale osiągnęłyśmy już tyle, że nie muszę jej wsadzać do autka, tylko sunia wskakuje już sama do środka. Co prawda moje futrzaki muszą już być wewnątrz, niemniej jednak wchodzi już sama.
A na koniec milsze wiadomości. W sobotę Lunka razem z Goldisią i bassetem Bemolem byli w Niepublicznej Szkole Podstawowej „Nasza Szkoła” w Opolu na festynie charytatywnym „Na cztery łapy” [link widoczny dla zalogowanych] - dzieciaki z tej szkoły od lat wspomagają nasze schronisko dla bezdomnych zwierząt [link widoczny dla zalogowanych] Lunka spisała się wspaniale, została wygłaskana za wszystkie czasy przez dużą ilość małych rączek i pomimo lekkiego stresu (krótka jazda samochodem, nieznane miejsce, wokół sporo dzieci z rodzicami, głośniki, jakieś konkursy, mecze itp., itd.) oczywiście żebrała wręcz koncertowo, więć nie było chyba aż tak strasznie. Jak już opuściłyśmy festyn i koleżanka mogła w końcu zapalić papierosa, to sunia nie odrywała oczu od jej rąk, bo myślała, że to żarełko .
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|