|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:27, 25 Kwi 2014 Temat postu: LILO ma już dom |
|
|
Dzisiaj pod naszą opiekę trafił młodziutki golden ze schroniska w Łodzi. Lilo, bo tak dostał roboczo na imię, to psie dziecko, które już w swoim krótkim życiu zaznało niestety krzywdy i bólu.
Lilo trafił do schroniska, bo według jego poprzednich właścicieli, pogryzł swoją właścicielkę. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach miało to miejsce, wiadomo za to, że jego właściciel wymierzył mu karę kopniakiem, tak mocnym, że złamał maluchowi nogę. Lilo przeszedł operację, jego noga została zespolona śrubami, a potem spędził dwa tygodnie w schronisku.
Dzisiaj Lilo trafił na tymczas do Basi Luiskowej, która niedługo napisze o małym więcej i pokaże nam fotki.
Przed Lilo konsultacja ortopedyczna i sprawdzenie, czy noga została prawidłowo zoperowana i czy wszystko dobrze się zrasta. Możliwe, że będzie potrzebna jakaś rehabilitacja. Dodatkowo Lilo musi być obserwowany pod kątem parwowirozy, która szalała w schronisku.
Ostatnio zmieniony przez Agata_Emi_Lili dnia Sob 16:49, 21 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Basia Luiskowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Pią 22:45, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Lilo to uroczy młodzieniec Jak do tej pory właściwie nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa. Nie okazuje żadnych niepokojących zachowań przy jedzeniu, przy zabawkach, nie próbuje podgryzać, wymuszać... no aniołek po prostu Oczywiście może to być efekt niepewności w nowym miejscu, ale próbowałam mu dawać i odbierać miskę, grzebać w niej, wyciągać z niej jedzenie prosto spod nosa i podawać z ręki, bez problemu oddał mi swojego żwacza, nie ma problemu z puszczaniem zabawek, nie łapie w zabawie za ręce. Nie ma żadnego problemu z przenoszeniem go na rękach. Jedyne co z pewnością trzeba dopracować to trening czystości. Chętnie załatwia się na dworze, ale to nie przeszkodziło mu w zrobieniu siku na dywanik (3 godz. po spacerze), który Luis ma pod miskami... no cóż, jest zielony, można pomylić z trawą
Do klatki kennelowej (potrzebna, żeby ograniczyć jego ruchliwość z powodu nogi) najpierw nie chciał wejść, ale teraz już traktuje ją jak swoją i chętnie w niej przebywa, zanosi sobie do niej gryzaki i ucieka do niej gdy się czegoś przestraszy. Niestety widać, że miał jakieś złe doświadczenia z człowiekiem bo boi się gwałtownych gestów i głośniejszego tonu - od razu leci do klatki (jak zrobił siku to też tam zaraz zwiał). Gdy przyniosłam go do mieszkania zdjęłam mu szelki, kiedy chciałam mu je ponownie założyć przed spacerem i pochyliłam się nad nim trzymając je w ręku położył się na plecach i oddał mocz Także teraz obchodzę się z nim bardzo delikatnie i pokazuję mu na przykładzie Luisa, że nie ma powodu bać się takich rzeczy.
Poza tym troszkę podszczekuje, ale nie ma problemu aby zająć go zabawką lub gryzakiem na dłużej.
Chodząc powoli podpiera się na chorej łapce, natomiast gdy chce podbiec kica na 3.
Z Lu i kotami nie ma żadnych problemów, Luis widać że dodaje mu otuchy i chętnie za nim chodzi, koty na razie traktuje z uprzejmą obojętnością W samochodzie absolutny spokój, żadnego kręcenia się, piszczenia, szczekania, dyszenia.
Żarłok straszliwy
Filmik z pierwszego spotkania z Luisem
https://www.youtube.com/watch?v=GZcvGIZ48NQ&feature=youtu.be
W samochodzie
[link widoczny dla zalogowanych]
Zapoznanie z Lu
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Pierwsze wspólne chwile w mieszkaniu
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
aha, po zastanowieniu myślę, że on może mieć ok 5 miesięcy. Waży równo 13 kg, ząbki wydaje mi się, że już są wymienione. Tak jak pisałam wcześniej, staram się robić wszytko bardzo delikatnie więc nie chciałam mu za bardzo w paszczy grzebać, ale z tego co udało mi się wyczuć w zabawie to nie są ostre szpileczki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Basia Luiskowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Sob 12:45, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Młody jest szczekacz Jak na razie szczeka w domu, gdy chce aby mu otworzyć klatkę lub nie może gdzieś dojść, bo np. Luis stanie w poprzek przedpokoju Zamknęłam go w klatce dopiero ok 1 w nocy (po północy byliśmy jeszcze na ostatnim spacerku), trochę rozpaczał z tego powodu, więc dałam mu konga, który zmęczył go na tyle, że przespał spokojnie do 8. Z precyzją budzika o 8 rano rozległo się szczekanie, więc zerwałam się szybko z łóżka, ubrałam w to co było pod ręką i popędziłam zabrać malca na spacer, licząc na to, że uda się załatwić pierwsze siku na dworze. Jednak gdy tylko otworzyłam drzwiczki Lilo wyskoczył i zrobił siku na podłodze (miło z jego strony, że oszczędził legowisko w klatce ). Wzięłam go więc pod pachę i zamiast iść na dwór poszliśmy pospać sobie jeszcze trochę w łóżku (prawdę mówiąc byłam wykończona wczorajszym dniem i nocnym nadsłuchiwaniem czy młody śpi). Lekcji pt. "jak my śpimy to ty też" udzielaliśmy wspólnie z Luisem i Psotką Lilo był na początku trochę zaniepokojony, ale po ok godzinie zaczął się swobodnie rozkładać, przytulać i zabiegać o pieszczoty.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Wzięcie szelek do ręki wciąż powoduje galop do klatki, ale po prezentacji zakładania szelek na Luisie z wykorzystaniem parówek, mały przyszedł i również pozwolił się w nie ubrać. Na spacerku głównym punktem programu było uwalenie się w mokrej trawie i jej jedzenie Chętnie załatwia się na dworze.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
W dokumentach medycznych, które dostałam ze schroniska jest wpisane wieloodłamowe złamanie kości udowej, zabieg osteosyntezy z użyciem 2 prętów kostnych i cerklażu z drutu kostnego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Baszka
DOM TYMCZASOWY
Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: okolice Krakowa Płeć:
|
Wysłany: Sob 16:49, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Basia Luiskowa napisał: | Z precyzją budzika o 8 rano rozległo się szczekanie, więc zerwałam się szybko z łóżka, ubrałam w to co było pod ręką i popędziłam zabrać malca na spacer, licząc na to, że uda się załatwić pierwsze siku na dworze. Jednak gdy tylko otworzyłam drzwiczki Lilo wyskoczył i zrobił siku na podłodze (miło z jego strony, że oszczędził legowisko w klatce ). |
Hmmm,...to może bierz go pod pachę od razu z klatki i idżcie na dwór...wierzę że nie narobi Ci na ręce tylko dopiero jak będzie 'na trawce'
|
|
Powrót do góry |
|
|
Basia Luiskowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:48, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Baszka napisał: |
Hmmm,...to może bierz go pod pachę od razu z klatki i idżcie na dwór...wierzę że nie narobi Ci na ręce tylko dopiero jak będzie 'na trawce' |
To nie jest taka prosta sprawa, bo mały boi się gwałtownych i szybkich ruchów, no i jego podnoszenie wymaga sporego wyczucia z powodu nogi, która sprawia mu ewidentnie dużo bólu. Także wolę jak sam wyjdzie z klatki, wtedy mogę go ostrożnie i pewnie podnieść do góry. Natomiast poza poranną wpadką i jednym siku ze strachu pozostałe dzisiejsze kupki i siuśki (a było ich sporo ) zostały zdeponowane na dworze
Jego lęki moim zdaniem związane są z przeszłymi doświadczeniami z ludźmi. Dźwięków (nawet głośnych i niespodziewanych), rowerzystów, innych zwierząt itd. nie boi się zupełnie. Nawet miałam okazję trochę go przetestować dzisiaj, bo zabrałam go do pracy gdzie musieliśmy użyć wiertarki. Jej włączenie nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia, nawet poszedł do pokoju, w którym była włączona zobaczyć co to takiego z bliska Specjalnie nagrałam filmik jak zareagował... a właściwie nie zareagował na jej pierwsze włączenie.
http://www.youtube.com/watch?v=tMqO5NUedVY
Interesuje się coraz bardziej zabawkami, ale nie próbuje za nimi biegać. Noga mu bardzo dokucza, to widać właściwie cały czas. Nawet jak siedzi to przednie łapki aż drżą bo cały ciężar ciała na nich opiera
W kontaktach z nami robi ciągle postępy, więc myślę że niebawem nie będzie śladu bo tych ucieczkach, pokładaniu się i sikaniu pod siebie ze strachu. Dzisiaj bardzo dużo czasu spędziliśmy na przytulankach, które chłopak uwielbia
Dużo daje mu obecność Luisa, trzyma się blisko niego prawie cały czas a wujek Lu cierpliwie to wszystko znosi
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
aaa no i dzisiaj tak lało, że po drodze na parking młody zdążył zupełnie przemoknąć, natomiast jak na goldena przystało przyjął to z nieskrywanym zadowoleniem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Basia Luiskowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:45, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Mały napędza mi wieczorami strachu, dwa dni z rzędu wymiotuje w nocy Podejrzewam, że to albo przejedzenie (dużo dostawał smakoli w ramach walki z lękami) albo może robale. Parwo raczej odpada, bo rano chłopak wraca do formy, jest wesoły, ma apetyt i nie sprawia wrażenia aby cokolwiek mu dolegało. Zdecydowaliśmy więc odpuścić mu dzisiaj wizytę u weta, pójdzie jutro już po przeprowadzce do nowego DT. Wczoraj wieczorem rozluźniła się też kupka, ale dzisiaj z każdą kolejną (a były już 3) jest coraz lepiej.
Odnieśliśmy za to sukces jeśli chodzi o załatwianie się w domu. Dzięki sprawnym porannym akcjom i wyprowadzaniu młodego co 3h nie mamy już wpadek w mieszkaniu. Myślę, że po przeprowadzce może mu się jeszcze zdarzyć, ale jak Lilo tylko ma możliwość skorzystania z trawki to robi to chętnie, więc niebawem po problemie nie będzie nawet śladu.
Poza tym chłopak bardzo się dzisiaj rozkręcił, aż nawet trochę za bardzo, bo nie może usiedzieć w miejscu Coś mają takiego te goldeny, że trzeba im 3 dni na aklimatyzację, mój Lu ma dokładnie tak samo w nowych miejscach. Ponieważ nie mam żadnych zaleceń od operującego go lekarza, czy on ma tę nogę oszczędzać, czy raczej mobilizować go do jej używania, na wszelki wypadek na razie namawiam go, żeby jednak się nie forsował i odpoczywał. Mi najłatwiej zameldować go na wyrku z kupą zabawek, wtedy pomęczy je trochę i zasypia. Dobrze też działa na niego płatek kolagenowy orozyme canine. Dziamga go długo i wytrwale a jednocześnie nie jest w stanie zjeść zbyt wiele. Biorąc pod uwagę jego wieczorne problemy to może nawet jest lepsze rozwiązanie niż kong, z którego zje o wiele więcej (zwłaszcza, że ja mam tylko dużego luisowego konga). Rozgadał się też dzisiaj bardziej i zaczepia Lu. Natomiast mój zazdrośnik zupełnie przez malca odmieniony - o 7.30 gotowy na spacer (zwykle o 10 trzeba go prosić aby się uprzejmie zwlekł z wyrka ), sucha karma jest największym rarytasem (ostatnio kręcił na nią nosem), zabawki przeżywają drugą młodość, a te kolagenowe gryzaki, które wcześniej średnio go interesowały, stały się teraz największym obiektem pożądania
http://youtu.be/_PWO5BdcBkQ
Trzeba zwracać uwagę na to, jak Lilo się położy. Ma jakąś dziwną tendencję do kładzenia się na tej zoperowanej nodze i widać, że mu przez to niewygodnie. Co chwilę siada i się kładzie, ale chyba ciężko mu przewrócić się na drugi bok bo decyzję aby to zrobić podejmuje strasznie długo. Chyba nie załapał, że najprościej byłoby mu przeturlać się przez plecy. Jak mu pomogę się przekręcić to od razu zasypia na zdrowym boczku.
Jak tylko Marek wróci z pracy to pakujemy młodego do auta i jedziemy do Warszawy, także na miejscu będzie pewnie pod wieczór.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Smutno mi żegnać się ze słodziakiem, to bardzo uroczy psiak. Trzymam kciuki aby szybko odzyskał formę i zamieszkał znowu w Łodzi, bo bardzo chciałabym go spotykać od czasu do czasu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata_Emi_Lili
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 13132
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pon 17:53, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Jak już Basia wspomniała, Lilo przyjeźdza dzisiaj do Warszawy i zamieszka na tymczasie u Halinki Marsowej. Przeprowadzilismy go ze względu na konieczność obejrzenia lapy przez dośwaidczonego ortopedę oraz na fakt, że chcemy mu oszczędzic chodzenia po schodach a Basi noszenia kilkunastu kilogramów po kilka razy dziennie
Jutro Lilo ma wizytę u doktora Bissenika a potem u dr Irenki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka i Fibi
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:59, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Lilo dotarł Maluch jest wyjątkowo uroczy
Mars przywitał nowego gościa z niebywałą delikatnością i łaskawością i wszyscy są z niego dumni.
Basia natomiast świetnie poradziła sobie z lękami Małego, bo w tej chwili Lilo nie wykazuje lęku przed ludźmi, a wręcz lgnie do wszystkich i jest straszliwym pieszczochem - uśmiechnięty wystawia różne części ciałka do głaskania i merda ogonkiem - jak na goldena przystało
Innych rzeczy jak już wspominała Basia Lilo w ogóle się nie boi. Nowe mieszkanko zwiedził, obejrzał, dzielnie podkradał zabawki Marsowi i Lu ( nie żeby Mars jemu nie )
No i ważna wiadomość. Jutro idziemy do dr-a Bissenika na 16, ale już dzisiaj Haliny wujek, też wet chirurg ortopeda oglądał zdjęcia sprzed i po zabiegu i twierdzi, że wszystko zostało zrobione jak najbardziej w porządku i powinno wszystko być dobrze. Oby dr Bissenik potwierdził to jutro i będzie można odetchnąć na całego.
Na razie tyle. Halina może też wreszcie połączy się jakoś ze swoja siecią i też coś skrobnie od siebie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka i Fibi
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Wto 1:09, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Wrzucę jeszcze kilka zdjęć, co prawda z telefonu, bo z tego wszystkiego nie wzięłam aparatu, ale zawsze
Z serii Liluszek i noga Wielkiego Brata
Liluszek Kłębuszek Okropnie zmęczony już jestem
A tu już w swoim kennelku
Początkowo było trochę płaczu, ale Wielki Brat przyszedł, pomerdał, uspokoił i dziecko zasnęło Słodkich snów, Maluchu
Dodam jeszcze, że jak się wchodzi do Liluszka to Mały bardzo merda i ewidentnie jest szczęśliwy z obecności człowieka. Jest taki moment, kiedy się do niego zbliża, że widać przez chwilę niepewność w oczętach, ale to tylko chwila. Kiedy już ręka zaczyna głaskać to Liluś się wyluzowuje i rozpromienia. Jeśli się usiądzie na podłodze albo położy w pewnej odległości od niego, to natychmiast merda i zachęcony się przybliża i przytula. Mam wrażenie, że Maluszek dość szybko zapomni o tym, co złe.
Najgorzej jest jak zostaje w klatce, a ludzie wychodzą z pokoju. Wówczas jest płacz. Lilo jak na goldena przystało potrzebuje i kocha obecność człowieka. I choć musiał na chwilę stracić do ludzi zaufanie to myślę, że szybko je odzyska
Takie moje pierwsze wrażenia, a Halina doda swoje, ale jej komputer działa tak, że najprawdopodobniej dostanę je na kartce do wpisania jak w erze kamienia łupanego
|
|
Powrót do góry |
|
|
HalaD.
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Wto 1:47, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Mój internet to katastrofa, ale moje obowiązki dt traktuję poważnie i będę informować. Lilo ma się dobrze i nie wymiotował. Kiedy Luisowi wychodzili malec grzecznie zrobił siuśku i qupkę w ogródku. Nie zaniepokoił się wyjazdem opiekunów, ponadstawiał się do drapania pod brodą, zamienili się z Marsiatym swoimi gryzakami- obaj byli bardzo dumni, że przejęli ten kolegi Mars wykazał się prawdziwą wiekodusznością, bo kiedy ja mu zabrałam gryzak Lilo, a Lilo akurat zdążył się podkraść i zabrać Marsowi jego własny wprost spod nosa, to Mars patrzył na to z miną mówiącą "Boże, Ty widzisz i nie grzmisz",ale nic nie powiedzał. W nagrodę dostał z powrotem gryzaka Lilo i bardzo go pochwaliłam. Nakryłam klatkę Lilo kocem i po krótkich pieszczotach malec szybko w niej zasnął. Były ze dwa szczeknięcia i piśnięcia protestu, ale parę głasków i życzliwe zainteresowanie Marsa wystarczyły, żeby zasnąć. Na te protesty Mars zareagował zdziwionym, pytającym spojrzeniem, ale jak mu powiedziałam:" no idź i zobacz co się dzieje", to zaraz pobiegł, przycisnął nos do kratek i merdał ogonem. Chyba bardzo przypadli sobie do gustu Maleństwo jest słodkim piszczochem, kontaktowym, zainteresowanym otoczeniem. Marsa ani w ogóle niczego ani przez moment się nie wystraszyło- w tym miejscu wielkie brawa i podziękowania dla Luisowych. Pozdrawiam wszystkich i dobranoc, bo jutro przed nami długi dzeń. Jutro powinny być też zdjęcia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Basia Luiskowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Wto 10:28, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj zamiast szczekania Lilo obudziła mnie wiertarka za ścianą Zdecydowanie wolałam to pierwsze. Trudno było mi rozstać się z maluchem, niesamowicie uroczy chłopak z niego
Po przyjeździe do Halinki bardzo mnie zaskoczył, był kontaktowy, wesoły, brykający wręcz. Można więc mieć nadzieję, że złe wspomnienia szybko opuszczą jego śliczną główkę i będzie radosnym i odważnym psem Teraz mały ma naprawdę duuużego wujka Marsa, więc będzie zdobywał nowe doświadczenia
Te wieczorne wymioty to chyba jednak zdecydowanie obżarstwo Wczoraj bardzo pilnowałam aby nie jadł niczego poza normalnym posiłkiem i gryzakiem i ta taktyka się sprawdziła, także trzeba nieco uważać ile Lilo je w ciągu dnia aby nie odchorowywał tego w nocy. Może jako smaków używać głównie jego suchej karmy na razie?
Bardzo miło mi było poznać Halinkę, jej mamę i Asię oraz ich psiaki. Lilo jest pod dobrą i troskliwą opieką
Halinko przekaż proszę ode mnie pozdrowienia mamie, wstyd mi bo w tym całym zamieszaniu zapomnieliśmy się z nią pożegnać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka i Fibi
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Wto 23:47, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Po dzisiejszych wizytach wiemy, ze kość zrasta się ładnie i prawidłowo, Lilo zostały wreszcie zdjęte szwy, dr Irenka też nie doszukała się u Malucha żadnych niepokojących oznak. Wygląda na to, że jest zdrowy, nie ma pasażerów na gapę, uszka ma czyste i generalnie nie ma się do czego przyczepić
|
|
Powrót do góry |
|
|
HalaD.
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Śro 2:05, 30 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Zaczął nam gryźć ścianę i na nieszczęście dla nowo pomalowanej ściany świetnie mu poszło Rzecz odbyła się pod moim troskliwym okiem, ale zanim zdążyłam odwrócić jego uwagę uroda nowej gładzi i farby trochę straciła. Dałam mu więc na dobranoc tabletkę wapna Jaki preparat i w jakiej dawce byłby najlepszy? Dzień był dla Lilo jak sądzę męczący i stresujący. Nadal boi się brania na ręce i kiedy się próbuje go podnieść, to Lilo robi z siebie płaski naleśnik przywarty do podłoża, a brania na ręce było dziś dużo. U weta był aż za grzeczny- cichutka myszka, co ani drgnie i ani mru mru- to wyglądało na bardzo skrycie przeżywany okropny stresik. Dał się pieścić, ale bez reakcji. U doktor Irenki nie chciał iść za nami, tylko za psem doktor Irenki- Puckiem. Z drugim psem czuje się bez porównania pewniej. Jak jest w pobliżu Mars to Lilek jest o niego wyraźnie zazdrosny i naprasza się o moją uwagę równie żywiołowo i nachalnie jak Marsiaty. To akurat moim zdaniem bardzo dobrze - mam nadzieję, że uczy go to pewności siebie w stosunku do domowników. Do ludzi na ulicy podchodzi jak każdy inny golden- pozytywnie. Z domownikami, kiedy nie ma w pobliżu Marsa jest nieśmiały i ostrożny, i niestety widać, że miał złe doświadczenia. Taka sytuacja: robię sobie w kuchni kawę i jako palacz przy okazji palę i słyszę, że Lilo wychynął ze swojej bazy w salonie do przedpokoju, bo wyraźnie zaciekawiło go, co robię, więc wychodzę i zachęcam, żeby pszyszedł, a on się kładzie. Zwracam się do niego przymilnie i podchodzę ze dwa kroki dość powoli, a on brzuch do góry. Myślę sobe " aha, chcesz, żeby cię drapać pod bródką tam, gdzie lubisz", więc kucam przy nim i zaczynam drapać przymilając się werbalnie. A on zaczyna ziewać raz za razem coraz szerzej i coraz głośniej,a także odwraca ode mnie głowę, a co na mnie spojrzy, to następne szerokie ziewnięcie. "Nie no- myślę sobie- czemu ty mnie tak uspokajasz?" I też ziewam szeroko, żeby jego uspokoić, ale on dalej swoje. Coś jest nie tak, ale o co chodzi? Zaczynam się poważnie zastanawiać i stwierdzam, że trzymam papierosa w nieco uniesionej ręce (bo nie chciałam go przypadkiem sparzyć ani dymić mu w nos). A on myślał, że ta trochę uniesiona ręka to po to, żeby go uderzyć. Musiał mieć tych swoich pierwszych właścicieli naprawdę cudownych, żeby ich... Odłożyłam papierosa, pokazałam obie ręce i już mogłam drapać pod brodą, a ziewanie natychmiast ustało. Ale jak jest Mars, to mogę robić cokolwiek i nie ma problemu, bo Mars się do mnie cieszy i przymila i Lilo nie może być gorszy, więc robi to samo. Jak go zamknęłam w klatce na noc i pogłaskałam Marsa, który podszedł, to na niego nawarczał i naszczekał z oburzeniem. Swoją drogą malec ma śliczny głos- stonowany, poważny, niski- super. Z kolei Mars kradnie mu wszystkie zabawki i nawet pakuje się do jego klatki i próbuje przez chwilę tam leżeć, kiedy Lilo nie ma w środku- ten wielki byk- 42 kilo bez zbędnego tłuszczu jakoś się tam mieści Był dziś w klatce przed snem straszny protest i płacz, ale była już najwyższa pora spać, bo obaj już wcześniej zasnęli- Lilo pod stołem, więc byłam twarda i przeczekałam. Przyszłam dopiero kiedy ucichł. Znowu pogłaskałam i oddałam mu osiołka, którego Mars wcześniej zabrał. To zainteresowanie sprowadziło tam Marsa, więc głaskałam obu, a potem uchyliłam im okno, żeby mieli chłodniej i zasnęli obaj- jeden w klatce, a drugi tuż obok. Na mnie też już pora, więc kończę. Pozdrawiam Luisowych, mamie przekażę, brakiem pożegnania się nie martwcie, bo tym rozgardiaszu napewno nie zwróciła uwagi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Basia Luiskowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Śro 10:30, 30 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo smutne jest to, że Lilo po człowieku spodziewa się najgorszego Ja tego nie rozumiem, bo jego się chce wyłącznie głaskać, przytulić, no w najgorszym wypadku zacałować na śmierć ... jak można uderzyć, kopnąć? Dla mnie to niepojęte Halinko ja myślę, że on za 2-3 dni zorientuje się, że nie trzeba tak reagować, u nas z każdym dniem takie reakcje były coraz rzadsze. Można za to w tej sytuacji znaleźć taki pozytyw, że w domu należy utrzymywać nastrój błogiego spokoju i sielanaki... dla dobra malca oczywiście
Mi się wydaje, że podnoszenie sprawia mu ból. Testowałam różne chwyty, chyba najlepiej czuje się wtedy, gdy lewą rękę dawałam pod przednie łapki a prawą pod brzuszkiem (tuż przy siusiaku ), tak żeby chora nóżka była na zewnątrz. Wtedy nawet kładł mi główkę na ramieniu jak dłużej szliśmy, więc chyba ta pozycja jest dla niego w miarę do przyjęcia.
Ucałuj ode mnie maluszka i powiedz mu, że tęsknimy i trzymamy za niego kciuki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gośka
Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Śro 11:09, 30 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Basia Luiskowa napisał: | Testowałam różne chwyty, chyba najlepiej czuje się wtedy, gdy lewą rękę dawałam pod przednie łapki a prawą pod brzuszkiem (tuż przy siusiaku ;) ), tak żeby chora nóżka była na zewnątrz. |
...poduszeczka ułożona między tylnymi łapkami, kiedy maluch śpi, odciąży stawy biodrowe. Takie ułożenie też powinno przynieść ulgę...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|