|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ola&Sasza
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Sob 19:43, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Cholerne choróbsko!!!
Przed chwilą dzwoniła do mnie Asia pogadać o atakach i w trakcie rozmowy Kasparka dopadł trzeci atak
Jedynie pocieszające jest to, że ataki są krótkie, rzadkie i Kasparek szybko dochodzi do siebie.
Proszę trzymajcie kciuki za to żeby więcej ataków już nie było
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Asia&Rita
Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Mosina k.Poznania Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:50, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Asiu, jak dziś Kaspar się czuje ??
Mizianki dla psiaka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Nie 15:25, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Aśka napisał: | Asiu, jak dziś Kaspar się czuje ?? |
Wszystko już wróciło do normy
Kaspar jest spokojny, jak zawsze przemiły i - też jak zawsze - chętny do zabawy z Axelem
Miziania ma chyba aż nadto
Pozdrawiamy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Sob 23:31, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Laleczka Chucky...
Na początku tygodnia zbierałam się do napisania kilku słów o Kasparze. Chciałam Wam opisać, jak spokojnie, ale i wesoło sobie żyjemy. Beztroskę przerywał nam tylko komórkowy budzik: codziennie o 7 rano i 19 wieczorem przypomina nam zawsze o leku. Na ten dźwięk oba psiury biegną zawsze do kuchni - Kaspar na Luminal w parówce, Axel na parówkę...
W połowie tygodnia miałam już inne wieści: począwszy od nocy z wtorku na środę Kaspar zaczął wymiotować. W środę pojechaliśmy do weterynarza, Kaspar dostał zastrzyk przeciwwymiotny i antybiotyk. Wymioty nie ustawały. Przez 3 dni chodziliśmy do lecznicy na zastrzyki, przez 3 dni Kaspar wymiotował i przez 3 dni nie robił kupy... W piątek zrobiliśmy mu RTG brzucha. Zdjęcie pokazało, że Kaspar ma kamienie kałowe. Czyli na bank najadł się kości, które utworzyły kule zapychające jelita... :-( Zaczęliśmy go mocno nawadniać i co 4 godziny dostawał syrop na zaparcia. Niestety Kaspar nic nie przyjmował :-( Tzn. przyjmował, ale za czas jakiś oddawał w postaci wymiocin.
Dziś nasi weterynarze podjęli decyzję o otwarciu psiaka. Zabieg był baaardzo ryzykowny ze względu na jego padaczkę. Przy operacji na żołądku stosuje się bardzo głęboką narkozę - konieczne jest wyeliminowanie możliwości cofnięcia się treści żołądkowych i uduszenia się psa podczas zabiegu. Przy tak głębokiej narkozie nawet zdrowe psy dostają czasami drgawek, a w wypadku Kaspara było ryzyko ataków gromadnych, być może niemożliwych do opanowania...
Niestety nie mieliśmy alternatywy. Wóz albo przewóz. Umówiliśmy się na 12:30.
Do tego czasu cały czas zastanawiałam się, zachodziłam wręcz w głowę, skąd te kości???!!! Przecież ja naprawdę BARDZO pilnuję psy na spacerze, żeby niczego takiego nie zajadały. I nawet, jeżeli któremuś uda się dopaść jakąś kupę, to już po kilkunastu sekundach jestem przy delikwencie i jest odwrót... Przecież żeby najeść się kości w ilości zapychającej jelita potrzeba trochę czasu...
I nagle BUM! Jest! Przypomniało mi się, że tydzień temu, w sobotę, Tomek był z psiakami u swoich rodziców i tam chłopaki dostali po kawałku kości. Czyli co? Oznaczałoby to, że Kaspar nie toleruje kości nawet w małej ilości...? Taka była teoria, na to wychodziło.
Lekarz dodał również, że być może Kaspar, ze względu na przyjmowany luminal ma wolniejszą pracę jelit. To by pasowało do faktu, że Kasiu rzadko robi kupę odkąd bierze ten lek (poprzednia właścicielka też to zauważyła i wspomniała o tym).
OK. O umówionej godzinie stawiliśmy się w lecznicy. Kaspar został uśpiony i trafił na stół. Dodam tu, że w ostatnich dniach robiłam mu badania - krew w porządku, mocz lekko zbyt kwaśny. Ja pojechałam do domu, bo mieszkam 4 minuty drogi od lecznicy. Miałam stawić się po chłopaka za godzinę...
Po godzinie wchodzę do lecznicy i pytam jednego z lekarzy, jak przebiega operacja. I co usłyszałam?
- Problemem tego psa nie były kości tylko LALECZKA CHUCKY!!!
Że co??? Że słucham??? Laleczka Czaki? O czym ten facet mówi...???
Okazało się, że Kaspar miał w jelitach małą gumową laleczkę (małego Murzynka). Największym problemem było to, że wokół tej laleczki zawiązane były szczątki worka foliowego lub reklamówki, które utworzyły jakby dłuuuugi sznurek ciągnący się przez znaczną część jelit. Na tym "sznurku" zatrzymywały się różne rzeczy: kawałki patyków, trawa, a także wcześniej zjedzone kości.
Kaspar miał cięty żołądek oraz jelita w 3 miejscach.
Na chwilę obecną cały czas leży pod kroplówkami (u mnie w domu).
Obyło się bez ataków padaczkowych i mam nadzieję, że tak już pozostanie (choć ryzyko wciąż jest duże).
Trzymajcie za Kasparka kciuki - biedakowi przyda się szczęście...
Ostatnio zmieniony przez Aśka Axelowa dnia Pon 18:56, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Warna.
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:39, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Musiał się nieźle namęczyć. A skąd to paskudztwo się wzięło w jego brzuchu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Sob 23:47, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Warna napisał: | Musiał się nieźle namęczyć. A skąd to paskudztwo się wzięło w jego brzuchu? |
Jak się okazało, Murzynek był własnością Oli. Dopóki Kaspar nie postanowił go sobie przywłaszczyć... Ola teraz obwinia się za to, ale przecież tego typu sytuacji nie da się uniknąć czy przewidzieć!
Zadziwiające jest też to, że Kasiu chodził z tym "wypełniaczem" przez tyle tygodni i nic w zasadzie mu nie było Człowiek pewnie już dawno by się przekręcił. Przynajmniej z bólu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ola&Sasza
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:57, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
A ja dodam od siebie, że laleczka Chucky (ok. 8-10cm. gumowa zabawka) jest/była nasza
Czyli przez 4-5 tygodni zalegała w Kasparkowych jelitach
Gdyby to jeszcze był klocek Lego /którymi u nas i tak nie wolno się bawić na podłodze, ale zawsze jakiś upadnie/, to bym się nie dziwiła, ale ta nieszczęsna laleczka od wielu, wielu lat była "wyposażeniem" łazienki i zawsze wisiała na haczyku. Nie mam pojęcia co przyszło Kasparowi do głowy, żeby ją ukraść z łazienki i w dodatku zjeść ???
Asiu i Kasparku ściskamy Was i bardzo mocno trzymamy kciuki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Warna.
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:41, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ale, Olu, zauważyłaś, że Ci zaginęła? czy dopiero teraz po operacji to odkryłaś?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Asia Zuzkowa
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: starogard gdański Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:51, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Po zjedzonej rękawicy kuchennej przez Zuzie takie dziwne upodobania dietetyczne przestały mnie dziwic Mój mąż twierdzi, że to śmieciarze. Zeżrą wszystko co im do pyska wpadnie. Zuza z rękawicą w żołądku wytrzymała 2 tygodnie a tu 4-5 skubaniec
Asiu! Teraz kiedy przyczyna została usunięta wszystko będzie już dobrze. Trzymajcie się dzielnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ola&Sasza
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:36, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Warna napisał: | Ale, Olu, zauważyłaś, że Ci zaginęła? czy dopiero teraz po operacji to odkryłaś? |
Dopiero po telefonie Asi uświadomiliśmy sobie, że daaawno murzynka nie widzieliśmy
Bardzo mi przykro, ze narobiliśmy tyle problemów
OT murzynek należał do Tomka od niespełna 30 lat, był prezentem przywiezionym za wielkiej wody, może Kasparek wyczuł wartość sentymentalną i dlatego przywłaszczył go sobie
Mizianki dla słodziaka-biedaka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agunda
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Olkusz Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:19, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Asiu napisz koniecznie jak się Kaspar czuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Nie 16:28, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Już, już piszę
Noc minęła nam spokojnie i bez żadnych sensacji.
Od rana byliśmy w lecznicy - antybiotyk, przepłukiwanie rany, ogólny przegląd. Wszystko OK
Teraz, od dwóch godzin serwujemy sobie jedzonko (kroplówki)
Kaspar ładnie zrobił siusiu (na mini-spacerku), ale niestety kupa jeszcze się nie pojawiła (a siedzi skubana niemal na wylocie).
Przez 3 dni psiak nie może nic jeść ani pić. No, i tu mamy największy problem: Kaspar niemal notorycznie stoi nad pustą miską i czeka na wodę Najgorsze jest to, że przy wyjściach na siku próbuje jeść śnieg! Musiałam trzymać go na bardzo krótkiej smyczy, co powodowało znów, że nie mógł się załatwić...
Skombinowałam kaganiec z dużą metalową klatką. No, ale to dopiero była uczta! Wystarczyło zaryć kagańcem w śniegu i nabierało się go do środka tyle, że dwóch by obdzielił! Wrrrrr... Co robić, co robić...?
No i wymyśliłam :
[link widoczny dla zalogowanych]
Naciągnęłam na kaganiec dużą skarpetę frotte i ładnie dopasowałam długość. Ściągacz tejże skarpety od wczoraj służy nam jako opaska do zakrywania wenflonu (jak myślicie, mogę to opatentować...? )
Teraz chłopak może dziubać w śniegu, ile wlezie - nic się nie da zjeść (już sprawdzone).
Generalnie jestem strasznie dumna z Kasparka, bo sprawuje się bardzo dzielnie i nie robi jakiś nieprzewidzianych numerów. Mam nadzieję, że ten limit już wyczerpał...
Zdjęcie sprzed chwili:
[link widoczny dla zalogowanych]
Przedstawiamy Wam też Murzynka zwanego "Laleczką Chucky" (dostaliśmy go dzisiaj od Pana Doktora, który pomyślał, że może będziemy chcieli go zabrać):
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Aśka Axelowa dnia Nie 16:31, 07 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bogusia
DOM ADOPCYJNY
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 1868
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Boruszowice Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:23, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Myślałam, że pogryzł murzynka, a on skubany połknął w całości
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta.bajowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 2358
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Dzierżoniów Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:47, 07 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Z przedmiotami gumowymi jest ten problem, że jak tylko wpadną do żołądka to pod wpływem kwasu solnego momentalnie robią się twarde jak kamień. Tym sposobem nie są w stanie opuścić psiego brzusia ani górą ani dołem
Wracaj do zdrowia Kasparku
Asia- zdecydowanie powinnaś opatentować ten wynalazek
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aśka Axelowa
FUNDACJA AUREA
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3590
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Piła
|
Wysłany: Wto 22:54, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ufff... Chyba najbardziej gorący okres w rekonwalescencji Kasparka mamy już za sobą. Mam nadzieję.
Sobota, niedziela, poniedziałek... było ciężko, nawet bardzo Okazało się bowiem, że Kasiu ma liche żyłki i szybko nam one siadały (wenflony z nich uciekały). W związku z tym mieliśmy utrudnione "kroplówkowanie się". Pół litra kroplówki schodziło nam ponad 3 godziny, a dziennie Kaspar miał przyjmować ponad 2 litry. Niestety ani jeden ani drugi wenflon nie wytrzymał całej dawki (wczoraj część kroplówki poszła pod skórę i psiakowi spuchła łapka :-( ).
Dzisiaj Kaspar dostał kroplówkę w lecznicy, pod okiem Pana doktora. W przednią łapę (tą nie spuchniętą) nie udało się założyć wenflonu, więc trzeba było sięgnąć po tylne łapki No i poszło - 2 litry pożywnej wody zostało w Kasparka wtłoczone
A wieczorkiem...
[link widoczny dla zalogowanych]
...pierwszy STAŁY posiłek od tygodnia! - kleik ryżowy na wywarze z piersi kurczaka z odrobiną zmiksowanego tegoż mięska Mi samej nawet smakowało Axel też oczywiście się załapał...
Teraz z niecierpliwością (i lekką obawą) czekamy na podjęcie pracy jelit i... pierwszą kupę
Chciałabym też Was baaaaaaardzo prosić o wpłatę chociaż drobnych groszy na fundację. Badania Kaspara (krew, mocz, tarczyca, barbiturany), leczenie przed zabiegiem, RTG, operacja i leczenie po niej - to na chwilę obecną 1200 zł. :-( Kasa fundacji naprawdę zaczyna świecić już pustkami... Proszę Kochani - wspomóżcie nas po raz kolejny
Z góry pięknie dziękuję
Pozdrawiamy Was serdecznie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|